**Następnego dnia...*
Wstałem ok. 6. Od razu poszedłem na polowanie. Zadowolony upolowałem dużego jelenia. Wiedząc, że akurat starczy dla mnie i mojej partnerki poszedłem do domu. Akurat Greenie się obudziła, w dość dobrym nastroju. Pocałowałem ją w "czoło" na powitanie i razem zaczęliśmy jeść. Po naszych twarzach uśmiech nie schodził. Gdy zjadłem, pożegnałem się z Green Day i poszedłem do pracy.
****
Jak było w pracy? Normalnie. Zajmowałem się pacjentami, oczywiście kilkoro z nich to byli wojownicy, którzy ponieśli rany podczas bitwy. Dziś byłem jedynym lekarzem o tych godzinach, dlatego też musiałem się sprężać, żeby pomóc też innym. Jestem jednak do tego przyzwyczajony. W końcu Lorei z Saszą powiedziały, żebym zrobił sobie przerwę, bo dostały informację, że zaraz ma przyjść Verie. Odetchnąłem z ulgą i wyszedłem ze szpitala, aby nabrać świeżego powietrza. Nagle w oddali zobaczyłem swoją partnerkę. Była cała blada, bolał ją brzuch. Natychmiastowo pobiegłem do niej i bez słowa zaprowadziłem ją do miejsca swojej pracy. Akurat przyszła Verona, więc poprosiłem ją, żeby zajęła się Green Day, a ja za ok. 30 minut przyjdę do niej. Lekarka kiwnęła głową i zabrała Greenie do swojego gabinetu. Ja od razu poszedłem zająć się swoimi pacjentami.
**Pół godziny później**
Po daniu lekarstwa jednemu z wojowników natychmiastowo poszedłem do gabinetu lekarki. Wszedłem do środka i od razu zadałem pytanie:
- Co jej jest?
Obie suczki siedziały cicho. Powoli zdawałem sobie sprawę, co to może być. Ukrywałem przed nimi uśmiech, aż w końcu, gdy chciałem ponownie zadać pytanie Verona rzekła:
Green Day? Czy dobrze myślę? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz