Popatrzyliśmy na siebie, a potem na wodę. Widzieliśmy swoje odbicia. Przypatrzeliśmy się im, a później zapytałem:
- Panno Green Day, co powiesz na małe ognisko?
- Teraz?
- Tak, powoli się ściemnia. To jak? - uśmiechnąłem się tajemniczo.
Suczka odwzajemniła ten gest i skinęła głową. Wyszliśmy z wody i poszliśmy rozpalić ognisko. Przed tym, upolowaliśmy dla siebie zwierzynę. Po ognisku najedzeni rozmawialiśmy razem, głównie opowiadaliśmy sobie dowcipy.
- Alex....?
- Tak? - spojrzałem na nią.
- Czy kiedyś urządzałeś z kimś jeszcze ognisko...? Jak tak, to co robiłeś? - zapytała.
Zastanowiłem się. Owszem, urządzałem jakieś tam ogniska, ale były one coś w rodzaju wspomnień przed wojną. Jedliśmy oraz śpiewaliśmy... Właśnie!
- Śpiewaliśmy! Jak chcesz, to mogę zaśpiewać Ci jakąś piosenkę. - powiedziałem.
Green Day nic nie odpowiedziała, a ja nie przejmując się zacząłem śpiewać jedną ze swoich ulubionych piosenek:
"It's been a long day, without you my friend...
And I'll tell you all about it, when I see you again...
We've come a long way, from where we began...
Oh I'll tell you all about it, when I see you again...
When I see you again..."
Krótka, ale zawsze mi się podobała.
- Jak się podoba? - zapytałam szczerząc się.
Green Day?
Bardzo Cię przepraszam, że opowiadanie pojawiło po prawie miesiącu. Szkoła, moja psychika i brak weny nie pozwoliły mi go napisać. ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz