Eileen przez całą noc nie mogła zmrużyć oka. Ilekroć próbowała zasnąć, jakiś dźwięk przykuwał jej uwagę. Po kilku nieudanych próbach zrezygnowała. Położyła głowę na łapach i westchnęła cicho.
Zdecydowała się coś zrobić. Wstała i udała się w kierunku Lasu - centrum sektoru Fallendeer. Lubiła tam przebywać, jednakże w dniu dołączenia do Sfory Psiego Głosu Forever wybrała Pole Marzeń jako swoje miejsce zamieszkania.
Szła ścieżką, obserwowała gwiazdy na niebie. Księżyc był zakryty przez chmury.
Szła ścieżką, obserwowała gwiazdy na niebie. Księżyc był zakryty przez chmury.
Z powrotem wróciła do domu, po czym postanowiła dalej wędrować poprzez Złote Pole i cicho nucąc piosenkę, którą usłyszała dosyć dawno temu. Pamiętała jedynie jej melodię, słów nie kojarzyła zbyt wiele, wiedziała jednak, że miały one pobudzać do działania.
Zmierzała w stronę Kamiennej Oazy. Nie była ona zbyt daleko od zamieszkanego przez nią terenu, ale trzeba było przejść przez fragment pustyni. Niedługi odcinek. Rozglądała się dookoła, jakby nigdy tu nie była. Po drodze nie minęła nikogo. Widocznie dzisiaj nikt nie wpadł na ten sam pomysł co ona. No cóż, nic w tym dziwnego - była trzecia w nocy.
Gdy znalazła się na miejscu, podeszła do stawu i schyliła się, by napić się wody. Następnie udała się w kierunku skał. Wdrapała się na najniższą z nich.
Próbowała przypomnieć sobie tekst piosenki. Zamknęła oczy i usiadła na półce skalnej. Wiatr powiewał delikatnie. Było bardzo ciepło, jak na lato przystało.
- Wszystko w porządku? - odezwał się ktoś.
Wstała i otwarła oczy. Przed nią stał pies, którego chyba jeszcze nigdy nie spotkała, i wpatrywał się w nią z uniesionymi "brwiami".
- Tak. - odpowiedziała nieśmiało. - Mam na imię Eileen, a ty? - spytała cichutko. Gdyby nie ta jej nieśmiałość, z pewnością zabrzmiałoby to bardziej stanowczo.
- Vincent. - powiedział uprzejmie. - Co tu robisz o tej porze, w dodatku sama? - zdziwił się.
Leen przyjrzała się Vinctentowi. Był to marmurkowy owczarek australijski o błękitnych oczach. Nie wyglądał na agresywnego.
- Tak po prostu... tutaj przyszłam. - szepnęła. Nie była pewna, czy może ufać temu psu. - Ciebie chciałabym spytać o to samo.
Vincent?
- Vincent. - powiedział uprzejmie. - Co tu robisz o tej porze, w dodatku sama? - zdziwił się.
Leen przyjrzała się Vinctentowi. Był to marmurkowy owczarek australijski o błękitnych oczach. Nie wyglądał na agresywnego.
- Tak po prostu... tutaj przyszłam. - szepnęła. Nie była pewna, czy może ufać temu psu. - Ciebie chciałabym spytać o to samo.
Vincent?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz