- Wiesz, do Ciebie jednak pasuje "sąsiadka". - uśmiechnąłem się.
- A do Ciebie Alex.
- Ale wolę, gdybyś mówiła na mnie "sąsiad".
- A ja "panna Green Day". - zaczęła się śmiać.
- Niech Ci będzie... - mruknąłem.
- Ale jesteś ponury...
- Ponury? Ja? - zdziwiłem się.
- Ty kiedyś mnie nazwałeś wredną. - znów się zaśmiała.
Wywróciłem oczami i popatrzyłem na Staw Zakochanych.
- Wiesz... Gdyby te miejsce nie nazywało się "Stawem Zakochanych" to może byłoby moim ulubionym... - powiedziałem.
Panno Green Day? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz