wtorek, 10 marca 2015

Od Nageezi - CD historii Rosso

 Samica wybałuszyła oczy, omal się nie krztusząc. Patrzyła na charta, jakby ten zaproponował jej wycieczkę do piekła.
- Że co, słucham? - Spytała przez zęby. O nie, tego było o wiele za dużo. Nie dość, że w ogóle poprosił ją o zaopiekowanie się i s t o t ą  n i ż s z ą, to jeszcze każe mu to coś zabrać ze sobą? Chyba mu nie zależy na tym szczenięciu. - Lepiej od razu rzuć to w wir wojny. 
- Ezi, proszę... 
- Nie. Sorry, ale mam swoje zajęcia. Jakbyś nie zauważył, trwa wojna. A ja jestem Alfą - ostatnie słowo wypowiedziała niemal z obrzydzeniem.
- A ja mam swoje szalone rodzeństwo, moja matka ma depresję, a ojciec nie żyje.
- Ja swoich rodziców nie poznałam, a mój przybrany tatuś postanowił nas opuścić, nawet mi o tym nie mówiąc. Chcesz się licytować?
- Dobra. Mam pomysł.
- Już się boję - przewróciła oczami.
- Biorę to.. - przygryzł wargę - jego dzisiaj, a jutro zabierzesz go ty.
- No proszę, geniusz strategii się znalazł. Lepiej idź pomóc swojej rodzince. Wezmę to cholerstwo do siebie, sprzedam je na noc Casey i lekarzom. 
- Ezi...
- Przestań tak do mnie mówić! I tak masz u mnie cholerny dług. 
 Pies uśmiechnął się tylko w odpowiedzi, po czym przeniósł wzrok na młodzika. Ten stał pod krzakami i cały trząsł się ze strachu i zimna. 
- Dzisiaj pójdziesz z ciocią, dobrze? - Odezwał się swoim niskim, spokojnym głosem. Młody spojrzał na niego, potem na wilczycę, a następnie skulił się jeszcze bardziej. Pokiwał jednak głową.
- Rosso - suczka wyprostowała się, z odrazą spoglądając na szczenię. - Życz mu powodzenia. I weź, zajmij się trochę tym cholernym stanem wojennym. Ta wojna już dobiega końca, a ja tego nie udźwignę.
- Ok. Pójdę do Farta, a ty zajmij się Casey.
 Pokiwała głową w odpowiedzi. Potem odwróciła się na pięcie i odeszła.
- Ekhem - rozległo się z tyłu. - Nie zapomniałaś czegoś?
 Nageezi westchnęła, spuszczając łeb.
- Nigdy nie będę mieć chwili spokoju. A mogłam tu, cholera jasna, nie przychodzić.

Rosso? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz