Po raz setny tej nocy zerkam na zegarek, który zwinąłem z jakiegoś sklepu w miasteczku. Za dwadzieścia czwarta. A położyłem się o dwudziestej trzeciej.
Wzdycham ciężko i przewracam się na drugi bok. Ciekawe, czy w ogóle dzisiaj zasnę. Leżę jeszcze przez około kwadrans i postanawiam pójść na Lawendowe Pole. Nie ma sensu się tutaj męczyć. Dotlenię się i może po powrocie dam radę zasnąć.
Wychodzę na świeże powietrze. Jak przyjemnie... Tego mi było trzeba. Dlaczego tak długo siedziałem w jaskini?
Lawendowe Pole jest zupełnie puste, zgodnie z moimi przewidywaniami. Kładę się mniej więcej na środku, czując przyjemną błogość, jaką zawsze dawał mi zapach lawendy. Zamykam oczy i pogrążam się w miłej bezmyślności.
Po kilkunastu minutach słyszę nagły szelest. Siadam energicznie i rozglądam się wokół. Dwa metry ode mnie stoi młoda suczka o przepięknym ubarwieniu.
- Nie wiedziałam, że ktoś tu jest... Przepraszam... - zaczyna niepewnie.
- Żaden problem - przerywam i milknę na chwilę. Ale ze mnie wstrętny oszust. - Geris. Jesteś nowa? Nie kojarzę cię.
- Another. Dołączyłam parę miesięcy temu.
Jak przez mgłę przypominam sobie, co robiłem przez ostatnie kilka miesięcy. Nawracająca depresja, która daje mi się we znaki od chwili... Odwracam głowę mimowolnie. Tak. Od chwili, gdy zniknęła Beriana.
Depresja zdecydowanie nie sprzyja poznawaniu nowych.
- To wiele wyjaśnia - szepczę bardziej do siebie niż do Another - Nie możesz spać? - mówię po chwili, nie mogąc znieść niezręcznej ciszy. Kiwa głową.
- Ja też - mówię. Another siada na ziemi. Nie chcę jej obecności, czuję to całym sobą i z trudem ukrywam. Miałem mieć Pole dla siebie, dla swoich rozmyślań.
Dlaczego musiała przyjść akurat tu?
- Przeszkadzam? - pyta.
- Nie - kłamię szybko. Przechyla głowę i patrzy na mnie uważnie.
- Obawiam się, że nie pogadamy - mówię.
- Czemu?
- Nie jestem jakoś szczególnie rozmowny, zresztą sama widzisz.
- Ja też niespecjalnie - wzrusza ramionami.
To dlaczego stąd nie pójdziesz?! - wołam w myślach.
Wbijam wzrok w najbliższy krzaczek lawendy. Ponownie kładę się i zamykam oczy. Oby zniechęciło to Another do zostania tutaj dłużej.
Niestety jest inaczej.
Another?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz