Po chwili wraca mi wrodzona sprawiedliwość. Nie mogę mieć pretensji do Another. Po prostu nie mam się do czego przyczepić. Niczym mi nie zawiniła. Poza tym, kto wie, może się okazać, że jest naprawdę interesująca. Mam tylko nadzieję, że nie zauważyła mojej niechęci. Decyduję się na przerwanie ciszy:
- Może się wydawać, że jestem aspołeczny, ale to prawda tylko w niewielkim stopniu. Po prostu ja nie z tych, którzy umieją naturalnie zagadać do każdego napotkanego psa i uśmiechać się przyjaźnie przez cały czas trwania konwersacji.
Another kiwa głową, jak mi się zdaje, ze zrozumieniem.
Patrzę na nią, wdychając intensywną woń kwiatów. Humor znów nieco mi się poprawia. Właściwie to znalazłem się w całkiem przyjemnej scenerii - pachnąca lawenda, przyjemny, chłodny wieczór, bezchmurne niebo i możliwość podziwiania imponującego koloru futra Another. Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że obecne warunki całkowicie mi odpowiadają.
Nawet nie zauważam, kiedy głęboka czerń nocy zostaje zastąpiona przez pastelowy róż świtu.
- Kiedy ten czas zleciał... - mruczę, kręcąc głową - Miło było z tobą pomilczeć - mówię do Another z lekkim uśmiechem.
Another?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz