czwartek, 15 stycznia 2015

Od Another - CD historii Gerisa

Kładę się w kącie mojej jaskini. Z każdą chwilą robię się coraz bardziej zmęczona. Leniwym wzrokiem obserwuję gwiazdy na niebie. "Przeskakuję" oczami z jednej na drugą. Świecą jasno, lecz jedna z nich najbardziej rzuca się w oczy. Mama kiedyś mówiła o niej więcej... ale upływ czasu sprawił, że niewiele pamiętam... Około czwartej nad ranem moje oczy same się zamykają, automatycznie... i wtedy od razu widzę biało-czarnego bordera, który patrzy na mnie, uśmiecha się lekko.
Geris. Myślę o nim, zanim odpłynę, zanim będę spać... cały czas. Nie potrafię wyobrazić sobie niczego innego. W kółko pojawia mi się przed oczami on sam, a w głowie odbija się jedno imię - Geris...
Po czymś takim chyba trudno wątpić, że to on występuje w moich snach.
* * *
Biegniemy poprzez Lawendowe Pole. Nie potrzebujemy słów, by zrozumieć siebie nawzajem. To nie jest konieczne. Rozumiemy się bez konieczności wszelkich zdań, pytań, a nawet konkretnych gestów. Co pięć minut zmienia się pora dnia - zaskakująca cecha tego miejsca. Na przemian widzimy wschód słońca bądź jego zachód. Wdycham świeże powietrze. Wydobywam z siebie ciche westchnięcie, pełne zadowolenia.
Z czasem wizja się zmienia.
Teraz leżę przy brzegu Końskiej Plaży. Geris proponuje mi pływanie w wodzie, a ja się zgadzam. Wstaję i ruszam do przodu szybkim tempem. Fale uderzają o moje łapy. Niechcący biorę jeden łyk słonej wody, którą natychmiast wypluwam. Muszę wyglądać idiotycznie, bo Geris parska śmiechem. Odpowiadam tym samym, choć jest to niezamierzone. Kolejny dzień, który staje się lepszy od moich początków w Sforze Psiego Głosu Forever... ale wielokrotnie słyszałam, że początki zawsze bywają trudne.
Przynajmniej na ten czas nie muszę myśleć o swojej przeszłości, czyli tym feralnym wieczorze. Teraz próbuję, jak tylko mogę, żyć teraźniejszością. Nie chcę zapomnieć o tym, co zrobiłam, a potem zachowywać się tak, jakby nigdy nic się nie stało. Bardzo chciałabym ich odnaleźć, wyjaśnić wszystko i prosić o wybaczenie. Niestety, nie jest to zbytnio możliwe. Dlatego mam zamiar naprawić samą siebie i żyć dalej - na tyle, ile jest to możliwe.
* * *
Otwieram oczy, oba naraz. Wodzę wzrokiem dookoła, potrzebuję kilku sekund, aby zorientować się, gdzie jestem. Powoli wracam do świadomości po tych kilku godzinach snu. Wstaję, przeciągam się i wychodzę poza grotę. Ziewam cicho i rozglądam się po dużej przestrzeni. Słońce wisi już wysoko na niebie, tuż nade mną. Wychodzi na to, że jest południe.
Robię kilka kroków do przodu... i dostrzegam wilka biegnącego w moją stronę.
Natychmiast przed oczami staje mi dzień, w którym dołączyłam do Sfory. Wtedy też taki jeden mnie gonił, ale gdy byłam przed Hockey'em, wilka nie było. Może jeden z członków SPG załatwił go w tym samym czasie.
Teraz jestem zdana dla siebie. Rozpaczliwie próbuję odszukać wzrokiem Gerisa. Niestety, w tej chwili go nie ma... Zostaje mi tylko jedno - ucieczka. Bo niby co mam zrobić? Ja, mająca zaledwie jeden rok suczka? Jęczę cicho, gdy próbuję go zgubić w lesie. Muszę mieć dzisiaj pecha, gdyż po drodze nie trafiam na nikogo.
Słyszę dyszenie intruza za sobą. Czuję jego oddech na plecach. Już za późno, już nie mam szans na wygraną. Prawdopodobnie drzewa będą ostatnią rzeczą, jaką zobaczę w swoim życiu, jeśli dam sobie spokój już teraz. Drzewa zawsze lepsze, niż wściekłe spojrzenie oczu wilka oraz jego kły, z których spływałaby moja krew... Byłabym jedną z ofiar wojny pomiędzy SPG, a Watahą Braterskiej Krwi - zapomnianą po kilku tygodniach. Tak szybko, a na zawsze...
Uderzenie łapą. Powalenie mnie na ziemię poprzez silne wbicie kłów w moją łapę. To wszystko dzieje się tak szybko, że dopiero chwilę później wraca do mnie wola przetrwania. Próbuję się bronić. Gryzę go w szyję i zaciskam zęby. Z łatwością wyszarpuje się i przygniata mnie do ziemi.
- Już nie żyjesz. - chucha mi w pysk, po czym śmieje się szyderczo.
Zamykam oczy i czekam na śmierć. Oddycham szybko, łapa mnie boli. Mam dosyć, chcę znowu spotkać Gerisa, chcę znowu z nim przemilczeć kilka godzin, chcę...
Chcę przeżyć. Powinnam przeżyć. M u s z ę przeżyć.
Odpycham wilka. Warczę, staram się, aby zabrzmieć przy tym jak najbardziej przekonująco. Rzucam się na niego, ale szybko zostaję odrzucona na bok. Nie ma co liczyć na przeżycie...
- Another! - rozlega się krzyk. Głos jest zadziwiająco podobny do głosu Gerisa... a może to właśnie on?

Geris? Przybędziesz na ratunek? :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz