- Jest pięknie...- powiedziałam do psa.
Wpatrywaliśmy się w zachód słońca jakieś dobro 15 minut. Przepiękny
widok sprawiał, że mogłam na chwilę zapomnieć o problemach. U boku
Despero czułam się bezpiecznie. Był on jedynym psem, któremu zaufałam
tak mocno. Z Fretsem nie odważyłabym się wejść na drzewo z obawą, że
mnie zwali. Nagle usłyszałam trzask gałęzi. Odsunęłam się pospiesznie.
Nagle usłyszałam skomlenie pod drzewem. To Despero, który nie zdążył się
w porę odsunąć. Pospiesznie zeszłam i zapytałam:
- Boli Cię coś?
- Łapa...- odrzekł obolałym głosem Despero.
Musiałam znaleźć lekarza!
Lekarz? Despero?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz