- Możemy u ciebie... -uległam z czułością.
- Ach...- westchnął- Już jutro szczeniaki...
- Niezmiernie się cieszę ale też boje...
- Ja będę przy tobie do końca...- powiedział- Nigdy cię nie opuszczę...
Pocałowałam go. Jason pomógł poprzenosić moje rzeczy do jego jaskini.
Położyliśmy swoje posłania blisko siebie i przykryliśmy to kocem.
Wyglądało jak łóżko dwu osobowe. Potem poukładaliśmy posłania dla
szczeniaczków które dostałam od kilku suczek.
- Oj czy ja sobie poradzę z 9 szczeniakami...- westchnęłam patrząc na 9 posłanek poukładanych obok siebie.
- My sobie poradzimy...- przytulił mnie- My...
Jason?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz