środa, 12 listopada 2014

Od Arashi

Wyszłam na dwór ze Starego Domu i przeciągnęłam się leniwie. Rana od poparzenia dopiero co się zagoiła. Futro odrosło i znowu stało się błyszczące. Rozejrzałam się po okolicy. Słońce dopiero wschodziło a na trawie migotała rosa. Ziewnęłam i ruszyłam na spacer. Zdążyłam już zwiedzić tereny ale nadal pozostawało tyle rzeczy do obejrzenia.Po za tym było wcześnie, w związku z czym nie będzie zbyt wielu psów. Poszłam do Kamiennej Oazy i ułożyłam się wygodnie przy tafli wody. Było pusto. Wszyscy jeszcze spali. Wyciągnęłam się czując jak słońce delikatnie ogrzewa moją sierść. Przymknęłam oczy i zanim sie zorientowałam zasnęłam. Znowu, jakby to było wczoraj poczułam swąd dymu i palonego mięsa. W uszach zadzwięczał mi skowyt innych psów. Nie mogłam się wydostać z płomieni. Nagle poczułam że coś spada mi na ogon. Otworzyłam gwałtownie oczy. Po kilku sekundach zorientowałam się że to sen. Głupi, idiotyczny sen. Coś przycisnęło mi ogon. Poderwałam się jak nazawołanie i kłapnęłam szczękami na jakiegoś psa. Ku mojemu zdziwieniu nie odsunął się i zachował swój stoicki spokój.
- Czyżbym cię wystraszył...?-zapytał uśmiechając się złośliwie.
-Nie. Akurat niezbyt przepadam za psami które depczą mi ogon.-odgryzłam się.

< Vincent? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz