- Rozczarowany?- zapytała po czym odeszła nie czekając na odpowiedź. Dzień jej minął bardzo szybko. Pomagała wojownikom a mianowicie znosiła rannych do medyków. Przez cały ten czas nie spotkała Behemotha. Wróciła zmęczona do Starego Domu. Czuła się tam dobrze. Miejsce to przypominało jej dobre czasy. Czasy w których niczego jej nie brakowało. I jej panią. Prawie słyszała jej głos. Zwinęła się w kłębek na starej kanapie i zasnęła. Śniła się jej wystawa. Czuła przy sobie swoją panią. I nagle pojawił się on. Osoba którą Arashi nienawidziLa z całego serca. Organizator walk psów. Przeleciały jej przez głowę wszystkie wspomnienia z ringu. Otworzyła oczy z przestrachem.
- Hiyori!- zaskomlała imię swojej pani. Żałowała tego. Obiecała sobie że nie będzie wspomi
- Kim jest Hiyori?- usłyszała pytający głos. Podskoczyła zaskoczona. Behemoth! Jak mogła niezauważyć jego przyjścia?!
- Moja przyjaciółka. - fuknęła. - nic ci do tego. - spojrzała na psa zniecierpliwiona. Jednak on nie miał zamiaru sobie iść. Wręcz przeciwnie bo rozsiadł się wygodniej i rzucił jej ciekawskie spojrzenie.
( Behemoth?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz