piątek, 17 października 2014

Od Hery

Szłam od kilku dni. Wiatr hulał, i mierzwił mi sierść. Uciekłam ze szkolenia, myślałam, jak wrócę to mnie zabiją... Gorączkowo myślałam jak wrócić do domu. Węszyłam, chodziłam wte i we wte, szukając jakiegokolwiek tropu.
- Co robisz? - głos zaskoczył mnie od tyłu. Błyskawicznie się odwróciłam, i ujrzałam psa. Mieszankę, jak na mój nos, setera i wilka.
- I caza.To znaczy, tropię. Nie widać? - odparłam trochę niegrzecznie. - Sorry, zgubiłam się. Ze szkolenia.
- Wyszkolony pies się zgubił? - pies się zaśmiał. Był niższy ode mnie, ale i tak pewnie szybszy.
- Mały, ty mnie lepiej nie denerwuj... - powiedziałam, przez zaciśnięte zęby. - Jak się nazywasz? Ja Hera.
- Daren - odparł pies. - To mówisz, że się zgubiłaś?
- Tak. Wiesz może jak trafić do ośrodka szkoleniowego dla owczarków, Green Home, nr 56?
- Że czego, dla kogo, i jak? - drażnił się Daren. - Nie wiem. Ale wiem, że tu jest sfora, która chętnie cię przyjmie.
- Dobra... dołączę z chęcią, ale jak przyjdą po mnie ludzie, mówię adiós!
- Skąd znasz hiszpański?
- Się zna, po tych misjach z ludźmi. Dobra, empresas, zaprowadzisz mnie na tereny?
- Empresas?
- Huh... kompanie, zaprowadzisz mnie na tereny?
- Ach. Jasne.
Ruszyłam za psem.

<Daren?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz