-Dobrze...- spojrzałam smętnie na ludzi, po czym pobiegłam za Gabrielem zanim kolejne kamienie poleciały w naszą stronę.
Wracaliśmy w ciszy. Nie wiedziałam co zrobić. Przeprosić? Przez moją głupotę mogło stać się nam coś znacznie poważniejszego, chociaż z drugiej strony nikt nie kazał mu ze mną iść. Ale skąd wzięli się tam ludzie? Rozumiem, w okolicy wioski, ale nie w środku lasu, gdzie tylko członkowie mają prawo przebywać.
-Przepraszam- szepnęłam w końcu do idącego obok Gabriela.
-Daj spokój- uśmiechnął się.
-Myślałam, że będzie inaczej. Że oni będą inni...
-Wychowałaś się wśród nich?
-Tak..., nie chcę do tego wracać. Kiedy czuję człowieka, albo chociażby słyszę, całą sobą chcę do niego biec, być z nim; a kiedy mnie głaszczą...-rozmarzyłam się.
-Ej!- jakiś pies podbiegł do nas.- Gdzie wy łazicie?! Wiecie co się stało?
Gabriel? Psie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz