czwartek, 4 września 2014

Od Harysta

Od początku wojny tłucze mi się piosenka "Co ja robię tu", która wspaniale oddaje mój stan umysłu. Ponieważ nie mamy gamm, pierwszym pomysłem Hock'a było, żebym był wojownikiem, ale po chwili zlustrował mnie wzrokiem i powiedział, że zostanę szpiegiem. Uświadomiłem mu jednak, że biała sierść plus czarna noc równa się nieszpiegowski wygląd. Alfa z westchnieniem skierował mnie do pracy przy kopaniu podziemnego schronu "tak na wszelki wypadek". Pobiegłem w stronę 'placu budowy', gdzie Sforzanie jeden przez drugiego wykrzykiwali swoje pomysły. Robotę nadzorowała Akita, architektka, o wyraźnie zmęczonym wyrazie twarzy.
- Hock mnie skierował - powiedziałem do niej. Suczka wzruszyła ramionami. Widocznie już dawno dała sobie spokój z liczeniem nowych.
- Dołącz do nich - odparła po prostu.
Zacząłem więc kopać, trochę zresztą bezmyślnie i po kilku minutach byłem już cały czarny. Sforzanie, jeden po drugim, doszli chyba do wniosku, że nie ma sensu się kłócić i przyłączyli się do mnie.
Po kilku godzinach byłem tak zmęczony, że nie zauważyłem nawet, jak imponujący jest efekt naszego wysiłku. Zorientowałem się w tym dopiero piętnaście minut po czasie.
- Hast... Chyba starczy - odezwała się niepewnie Susie.
- Myślisz? - spytałem z powątpiewaniem.
- Jestem pewna.
- Spoko. Nareszcie.
Wyczerpany padłem na trawę.

Susie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz