- Dobra. - Chwilę staliśmy w miejscu, aż w końcu powiedziałam: - To... ty prowadź.
- A tak jasne. - Chwilę szliśmy, aż w końcu dotarliśmy na miejsce, przynajmniej tak myślałam, ale się myliłam, burza rozpętała się. Ujrzeliśmy jaskinię, opuszczoną jaskinię, przynajmniej na taką wyglądała... Ruszyliśmy w jej stronę, a na miejscu... :
- W końcu jakieś suche miejsce. - Prychnęłam. Lecz nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, gdy przed nami wyłoniła się olbrzymia ciemna postać.
- Haryst? Co to jest?
Haryst?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz