To był cudowny dzień. Po dobrze przespanej nocy, wstałem i przeciągnąłem
się. Tak właściwie to był mój „pierwszy” dzień w tej sforze, no od czasów jej
upadnięcia. Postanowiłem się rozejrzeć. Cały ten czas myślałem o Layli, ale… trzeba
żyć dalej, stawić czoło wyzwaniom i po prostu iść dalej, przed siebie. Wiele
się tu zmieniło od ostatniego razu, a ile mnie ominęło, cała wielka wojna! Gdy
się o tym dowiedziałem serce zaczęło mi bić mocniej. Ale kiedy to było… Szedłem
przed siebie, podziwiając przepiękne tereny. Prawie nic tutaj nie przypominało
starej SPG. Było i jest tu pięknie, ale nie mogę się przyzwyczaić. Wszystko tu
jest inne! Mimo tego postanowiłem zwiedzać samotnie. Mógłbym kogoś o to
poprosić, ale jakoś… sam nie wiem… Bardzo się zdziwiłem, że ona „powstała z
martwych”, ale nie sądziłem, że tak wiele się zmieniło, inne psy, tereny,
wszystko. Po tym wszystkim trochę nie mogę się tu odnaleźć. Staram się jak mogę
i wtedy jest trochę lepiej, ale nie wystarczająco, nie na tyle, aby było tak
jak kiedyś, mimo tego wszystkiego nie jest tak źle, a ja staram się być twardy,
z doświadczenia wiem, że te pierwsze dni są najtrudniejsze - nikogo się nie
zna, ma się problemy i jest się samotnym, ale jest to też czas pierwszych przyjaźni,
a czasem nawet miłości… Ale to była
przeszłość i nie wiem, czy znajdę jeszcze jakąś, która zastąpiłaby mi Laylę…
No, ale wracając: wędrowałem i oglądałem te najpiękniejsze i najbardziej
przerażające miejsca starej i zarazem nowej Sfory. Dotarłem do Pomarańczowej
Pustyni, gdy ujrzałem psa. Kogoś mi on przypominał. Podszedłem bliżej, stanąłem
wprost niego.
- Kogoś mi przypominasz…
- Aha… - Powiedział niespokojnie pies.
- Tak, kogoś ze starej SPG… Jestem Camper, można powiedzieć,
że nowy… Należałem do starej SPG, ale potem upadła… - Spuściłem łeb.
- Ja Jason, ale…to była, jaka ona była?
- Layla?!
- Yyyy… nie, stara SPG.
- Była cudowna. Wiesz, kogoś mi przypominasz, właśnie z niej…
- Yyyy… załóżmy, dziękuję?
- Tak, na pewno. O, już się z ciemnia, będę już iść, nie znam tutejszych terenów, po zmroku mogę się zgubić.
- Może cię oprowadzić?
- Nie, dziękuje, nie będę ci głowy zawracał. – Jason nie
zdążył nic powiedzieć, ponieważ zacząłem biec w stronę Księżycowego Pola.
Położyłem się i zacząłem rozmyślać, po pewnym czasie
zasnąłem… Nazajutrz wbiegłem na plac główny, wziąłem głęboki wdech i ruszyłem
przed siebie…
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz