Szłam obmyślając plan. Nagle zobaczyłam psa, czarnego, ale tej sfory.
Uśmiechnęłam się do siebie.
- Ej możesz tu podejść? - spytałam, usłyszał i podszedł.
- Ktoś coś mówił? - spytał podchodząc do drzewa.
- Tak, ja. - powiedziałam.
- A kto ty w ogóle jesteś? - spytał.
- Ja jestem Mize. - powiedziałam wychodząc zza drzewa.
- Aha, ale no wiesz chodzi mi o gatunek. - powiedział Hockey.
- Pies, nie widać?! - powiedziałam ze złością.
- Dziwne, myślałem że szczur w peruce. - szepnął do siebie.
- NIE JESTEM! żadnym szczurem! - krzyknęłam.
- No jasne spoko - powiedział
- Ja jestem Hockey - powiedział.
- *Przecież wiem, pajacu* - pomyślałam.
I się przewróciłam piszcząc i udając że mam jakieś wizje.
- Coś się stało? - spytał.
- Miałam wizję, wilki, wielkie kły napadające na sforę, czy to prawda, czy są tutaj jakieś wilki?
- Tak, niestety.
- Mam pocieszenie, dostałam to od jakiegoś psa, to Zink. - powiedziałam.
- Zink?
- Cink!
- Cink... co to za cudo?!
- Podpowiedź, nowy trop.
To to powiedziałam dając mu małą kartkę.
- Jak tam pójdziesz, to wilki nie będą już was atakować. - kłamałam.
-Dobra idę. -powiedział - A może chcesz dołączyć do sfory?
-Jasne. - odpowiedziałam.
- To fajnie, zaprowadzę cię, żeby ktoś cię oprowadził.
- Co? Nie, nie potrzebuje, lepiej już idź.
Pies rozłożył kartkę i poszedł.
Gdy już nie widziałam go, zaśmiałam się psychopatycznie.
Podeszłam do najbliższego kanału ściekowego, było ich wszędzie dużo. Zeszłam i udałam się do kryjówki wilków.
Gdy mnie zobaczyli powiedzieli:
- Myszata, nie potrzebujemy już twojej pomocy - powiedział jeden z nich.
-A morze jednak, alfa sfory się zbliża lepiej idźcie! - powiedziałam a wilki poszły.
Hockey? Bła hahah
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz