Położyłem się spać i zasnąłem, przyśniła mi się przeszłość a dokładnie jak byłem w "psim niebie".
- Gdzie ja jestem?- spytałem.
- W przedsionku raju. - odpowiedziała jakaś suczka.
- W przedsionku! - powiedziałem przestraszony.
- Na pewno dostaniesz się do raju, wszystkie psy tam idą, bo w przeciwieństwie do ludzi psy są dobre i lojalne. - powiedziała suczka i wzięła w zęby kryształ.
- Eh, powiedzmy. - powiedziałem po cichu.
- W psim niebie możesz już robić, co chcesz.- zaśpiewała wstając na dwie łapy (to było możliwe, bo była inna grawitacja)
- Ach, to naprawdę klawe miejsce - rozejrzałem się.
- Tu ziemski nie pada deszcz. Choć za mną. Tu znajdziesz nowe życie, tu zobaczysz jak baran żyje przy lwach. Tu wszyscy się lubimy.
- Do prawdy?
- Witaj w krainie wieczności.
- O nie! - jęknąłem chodząc, a dosłownie latając w powietrzu.
- W tej księdze życie jest twe - powiedziała, wskazując na otwartą księgę.
- Świetnie.
- Od dziś zmarły już psie. - zajrzała do księgi.
- Co!? - spytałem zaskoczony bo dopiero zrozumiałem, że nie żyję. - Niby kto, ja?!
- Martwy jak głaz - ciągle przeglądała księgę.
- NIE WIERZĘ! To morderstwo!
- Chciałabym znaleźć w twoim życiu dobro, lojalność ale... - powiedziała suczka przeglądając kartki, ale ja jej przerwałem:
- ZABILI MNIE!
- Co powiedziałeś? - odparła udając, że nie słyszy.
- No chyba to jakaś pomyłka. Przecież pragnę żyć! Zdarzę w niebie być. - powiedziałem, ale suczka wzięła moją łapę i włożyła ją do atramentu.
-Kiedy spojrzę w wstecz. Przez mówią rzecz jestem tutaj lecz to chcę cofnąć czas. - powiedziałem, przyleciał jakiś duszek i zaniósł mnie gdzie indziej.
- Aby tam zemścić się. - powiedziałem ze złością ale ubrali mnie w biały strój. -Pryskam stąd taki błąd. - W niebie też zdarza się, chce pogadać z twoim szefem! - powiedziałem do suczki, dali mi skrzydła i aureole. - Czy on w niebie teraz jest?! - krzyknąłem.
- W psim niebie możesz już robić co chcesz. - powiedziała lekceważąco.
- A ja nie zgadzam się.
-Tu ziemski nie pada deszcz.
- Ej mój czas się jeszcze nie skończył - krzyknąłem wyrywając sobie skrzydła.
- Owszem, skończył, nic na to nie poradzę. Nie ty o tym decydujesz. - powiedziała i gdzieś zniknęła.
- Zamordowany w kwiecie wieku... Zabiję tego Grymasa. - powiedziałem i zostałem wciągnięty w górę. - Ej co to wydział z zegarami? - spytałem, a suczka znowu się pojawiła.
- Można tak to nazwać. To zegar twojego życia. - powiedziała, wskazując mały zegarek.
Wzięła go do pyska i pokazała mi.
- Widzisz, zatrzymał się.
- He, a nie można go tak nakręcić? - spytałem smutno.
- Żebyś wrócił? O nie, nie, nie. - powiedziała a ja ściągnąłem przebranie anioła i wyrzuciłem aureolę. - Nikt nie wraca na ziemię. Połóż tutaj łapę. - wskazała miejsce.
- Po co?
- To twój rejestr, widzisz, w tej księdze jest wszystko co ci się w życiu wydarzyło. - mój zegar życia spadł mi na nos.
- Nic specjalnego. Znam swoje życie. Więc nic już mnie nie czeka?
- Wiem dokładnie co cię czeka.
- Nie podoba mi się to chmury, chmury i chmury. - skakałem z obłoku na obłok.
- Niebo to cudowne miejsce. - powiedziała z oddali suczka.
- Tak. - zakpiłem. - Żadnych niespodzianek, tak? Hej, może zatańczymy? - spytałem bo przyszedł mi do głowy pomysł. - Chcesz powiedzieć, że psy wiedzą, co ich czeka?
- Wszyscy wiemy, co nas tu czeka.
- Tańczysz doskonale, masz wyczucie rytmu niezwykłe uczucie.
- Ach. kręci mi się w głowie.
- Wszystko tu jest takie piękne. Nakrapiany ułożony, nie cierpię takiego życia. - powiedziałem. Wśród chmur i mgieł iść bez pcheł, być lekki jak ptak na jawie i w snach to niebo nie dla mnie na ziemi raźniej. - wzięłam swój zegar, ale Anabel - tak się nazywała suczka, mi go zabrała.
- To mój główny cel. - powiedziałem i spadłem do dziury, ale złapałem zegar. - Gdy los na złość ukrywa twą kość, a masz dobry węch to życie ma sens. - zaśpiewałem. Gdy pies ma żyć w biedzie to woli nie wiedzieć co ma jutro być. To gdzie mój świat. - chwyciłem zegar.
- To twój świat. - odpowiedziała.
- Ten świat mija w snach. Niespodzianki, zgadywanki. Pragnę mieć tak jak pies na ziemi gdzieś. - powiedziałem i wskoczyłem w chmurę, Anabel wskoczyła za mną.
- O, Charlie już zapomnij że tam był twój ziemski świat, wśród starych aut miejsce twe bo wieczność tu jest.
- To jeszcze nie koniec, życie ochronię. Kocham je jak nikt haha i wiem co wart jest spryt mój chwyt cwaniaka dziś poznacie wnet. - wyciągnąłem zegar zza pleców. - Trzeba nakręcić go. - szepnąłem i zacząłem nakręcać.
- Charlie, co tam robisz?
- Nic, a nic.
- Co tam ukrywasz za plecami?
- Tik będzie w mig.
- Charlie, tylko nie to.
- Good bye.
I się obudziłem i pomyślałem, że dobrze, że nie ma tamtych czasów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz