Podniosłam na niego załzawione, błyszczące oczy. Jego głos był tak upajający i spokojny, brzmiał wyraziście a zarazem łagodnie w moich uszach. Przymknęłam na chwilę ślepia. Dałam mu pełną nadziei wiarę. Odchyliłam delikatnie łeb, posyłając psu promienny uśmiech. Wezbrało we mnie wspaniałe uczucie.
- Dziękuję - szepnęłam cicho i na chwilę wtuliłam się w jego ciepłą sierść. Ruch ten był niezaplanowany, co czyniło go tak prostym i czystym ze środka mojego serducha.
- Przyjaciele na zawsze? - spytałam wesoło, podając mu łapę. Podświadomie pragnęłam mieć taką osobę, której zawsze mogę się zwierzyć, która mnie wysłucha i... cóż, pomoże.
Zdziwiła mnie jego zaskoczona mina. Czym była spowodowana?
Geris, dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz