piątek, 9 maja 2014

Od Eileen

Zaczęłam powoli zsuwać się ze skały, niezupełnie jeszcze przytomna umysłowo. Po głowie tłukła mi się jedna, jedyna myśl.
'Chcę'.
Tylko tyle, nic więcej.
'Chcę'.
Obudziłam się dopiero wówczas, gdy zleciałam z niewysokiego urwiska do rzeki. Szybko wydostałam się na brzeg.
- Psy i ludzie mają partnerów. Ponieważ kogoś poznają i zakochują się. Najpierw trzeba kogoś poznać - rozmyślałam na głos. Zaczęłam iść wgłąb lasu - Tak... I to wymaga mojej inicjatywy. Muszę zacząć się udzielać - stwierdziłam - Tylko gdzie, jak? - przystanęłam na chwilkę - Gdziekolwiek. Więcej łazić niż siedzieć w miejscu - odpowiedziałam sobie i znów ruszyłam.
Po chwili zaczęłam biec w kierunku Oazy Głównej.
- Cześć. Nudy? - spytałam, dosiadając się do medytującego nad wodą Harysta.
- Tak. Co tu robisz, siostra? Myślałem, że nie lubisz pustyni - zapytał z wzrokiem utkwionym w przejrzystej tafli jeziora.
- Bo nie lubię. Szukałam towarzystwa - walnęłam prosto z mostu.
- Kiepsko trafiłaś - odparł kpiąco.
- Wiem. Tym bardziej, że chciałam poznać nowe psy - powiedziałam kapryśnie.
- Jakiej płci? - zainteresował się Hast gwałtowniej. Rzeczywiście, w moim przypadku chęć spełnienia się na płaszczyźnie towarzyskiej była rzeczą niespotykaną.
- Twojej - rzuciłam, nie patrząc na brata.
- Żartujesz?! Przyszłaś na podryw? - spytał, gapiąc się na mnie uporczywie.
- Mów ciszej! Poza tym... Wiesz, że nienawidzę tego słowa! - rzuciłam zirytowana.
- Ale znasz znaczenie! Więc? - upierał się.
- Możesz to tak nazwać, jeśli ci bardzo zależy - fuknęłam opryskliwie.
- No nie denerwuj się tak! Chcesz, żebym ci pomógł?
Oderwałam wzrok od wyjątkowo interesującej chmury i spojrzałam na brata zdziwiona. Haryst, który chce pomóc? Taka okazja może się więcej nie powtórzyć, trzeba ją koniecznie wykorzystać.
- Niby jak? - spytałam na pozór obojętnie.
- Nie kryj entuzjazmu, Lee, bo kiepsko ci to wychodzi. Mógłbym ci podpowiedzieć parę technik, fajnych tekstów...
- Nie mam zamiaru nikomu kadzić! A tak w ogóle... Od kiedy ty się taki romantyczny zrobiłeś, co?
- Mniejsza z tym, kiedy. Pomóc ci czy nie?
- Dobra, wal jakiś przykładowy tekst - westchnęłam zrezygnowana.
Jak się okazało, pomysły mojego braciszka nie były takie głupie. Jednak wiedziałam doskonale, że w żadnym razie nie jestem w stanie użyć żadnego z nich.
- Nie, to nie przejdzie. Może byłbyś w stanie mi kogoś polecić? - spytałam z nadzieją.
- Gdzie tam... Co mogłem, zrobiłem. Teraz sobie radź.
- Nie ma to jak pomocny brat! - rzuciłam - Cześć, do zobaczenia.
Wstałam i ruszyłam brzegiem jeziora. Po chwili jednak zawróciłam znów do brata.
- A tak szczerze... Sądzisz, że mam jakiekolwiek szanse? - spytałam niepewnie.
- Szczerze? Na pewno nie większe niż Susan, ale i tak spore.
- Dzięki.
Weszłam do letniej wody, zastanawiając się, co powinnam zrobić. Nagle...

< Jakiś Sforzanin płci brzydkiej? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz