- Yyyyy... Co... Co ty powiedziałeś?
- Że oddałbym za ciebie całe swoje życie... - powtórzył
Patrzyłam się w jego oczy i powiedziałam już się spowarzniając:
- Jak myślisz, czy ta roślina nam pomoże? Przecierz wiedźma ma czary... kto wie, co jeszcze zdoła zrobić..?
Byliśmy przejęci, potem postanowiliśmy pójść w trochę spokojniejsze i piękniejsze miejsce, żeby wszystko w spokoju przemyśleć. Szliśmy i szliśmy i nagle trafiliśmy na magiczną łąkę...
Podeszliśmy pod największy fioletowy kwiat i zaczęliśmy rozmawiać:
- Jessy, masz rację może się to nam nie udać...
- Nie mart się nasza mi.... -Zaciełam się.
- Co?
-Yyyyy nasza mił....
- O co ci chodzi?
- Ehhh.... nic już nic, nie ważne...
Jason patrzył na mnie rozkojarzony i nie wiedział, o co chodzi... po chwili usłyszeliśmy cichutki głosik, który dochodził z wnętrza kwiata:
- Jessy.... No powiedz to.... No powiedz....
Przestaszyliśmy się i odrazu odwróciliśmy się i z kwiatka wyszła malutka wróżka...
Powiedziała trochę głośniej...
- Miłość nie ma przed sobą tajemnic... Pamiętajcie...
< Jason? Sora że tak długo, ale real nie pozwalał... :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz