Patrzyłam nieprzytomnym wzrokiem na jakieś ptactwo krzątające się zaciekle pod starą olchą. ‘Dlaczego tak wcześnie!? To ja mu zrobiłam?’ pomyślałam wracając wspomnieniami do momentu, kilka sekund wcześniej, kiedy Hockey wrzeszcząc w niebogłosy obudził prawie wszystkie psy w sforze. Miał coś istotnego do zaalarmowania… Ha, a ja mam ważny wypoczynek. Dla zdrowego trybu życia, oczywiście, nie z lenistwa – wypraszam sobie. Przeciągnęłam się i wywiesiłam język na różowe wargi. Trzeba było coś skołować do jedzenia. Idąc do psich kucharzy skakałam po kupkach liści, idealnie poskładanych naokoło ścieżki prowadzącej przez las. Odbiłam się od zeschłego już mchu, spodziewając się upaść na liście, trawę bądź w najgorszym wypadku jakieś drzewo, jednak spadłam na coś całkiem innego – psa.
- Ałć – jęknęłam i podniosłam się z pechowca. – Wybacz – dodałam trochę obolałym tonem głosu. ‘Wolałabym spaść na drzewo’.
- Nic się nie stało – nieznajomy wstał i wytrzepał się, poczym posłał mi uśmiech. – Jesteś tu nowa? – brzmiało pytanie.
- Tak – odparłam niemal natychmiast, bawiąc się jakimś szarobrązowym liściem.
- Miło mi cię poznać – uniósł prawą brew, z ciekawością przyglądając się ruchom moich łap. Usiadłam na ściółce.
- Jestem Cete – wyszczerzyłam się i podałam mu łapę. Nieznajomy chciał coś powiedzieć, lecz nie czekając na jego reakcję przerwałam mu. – Łał, widziałeś ten liść?! – uniosłam się energicznie i podbiegłam do złotego liścia, który właśnie spokojnie szybował w powietrzu niby płatek śniegu.
- Yyy… ja, raczej nieee… znaczy…
- Zobacz! – z zachwytem podsunęłam psu przedmiot mego zainteresowania. Zanim zdążyłam wypowiedzieć następne słowa zaburczało mi w brzuchu. Upuściłam zeschłego liścia. – Och, tak, mało co bym zapomniała. Idę coś zjeść, może chciałbyś mi potowarzyszyć, hm? – zamerdałam ogonem.
- Niech będzie – zgodził się. Ruszyliśmy w stronę przyrządzających pożywienie. Idąc drogą nawiązywaliśmy strzępki rozmowy, jednak nie sklejały się.
- Co lubisz najbardziej jeść? – zagadnęłam przystając, lecz tylko na kilka sekund.
- Cóż… mięso, a ty? – odpowiedział pytaniem.
- Ja również.
< Saturn? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz