- Jasne, że umiem – uśmiechnęłam się szeroko – tylko nie wiem, czy moja metoda polowania jest odpowiednia na konie…
- Ach tak? – spytał z udawanym zainteresowaniem Dry.
- Tak, otóż dopiero niedawno zaczęłam polować na zwierzęta inne niż foki.
Pies zrobił śmieszną minę i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Foki? Gdzie ty znajdowałaś foki?!
- Och, racja, nie wspomniałam jeszcze, że większość mojego dotychczasowego życia spędziłam na zimniejszych terenach. Nie było tam koni, jeleni, saren, i tych wszystkich zwierząt, które są tutaj. Za to foki – ich było tam mnóstwo. I widzisz, tu pojawia się problem: foki to były jedyne zwierzęta, jakie dało się tam zjeść, a niełatwo było je upolować. Sztuka polega na tym, żeby je zaskoczyć,-
- Yyy… Casey? Może opowiesz mi później o fo-
- …bo jeśli podbiegniesz do nich jak gdyby nigdy nic, to wpełzną do tych swoich otworów w lodzie. Ileż to razy uciekała mi kolacja… No więc, jak już dopadniesz taką fokę-
- Casey!
Zerknęłam zdziwiona na Dry’a. Dlaczego krzyczy? I dlaczego jest taki zniecierpliwiony…?
- Tak, coś się stało? – spytałam zaciekawiona.
- Owszem, konie nam uciekają!
< Dry? Wiem, wspaniałe opowiadanie :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz