Wybiegła z niewielkiej, ale już przytulnej jaskini przy jej kochanej Rzeczce, chichocząc bez sensu. Po raz pierwszy od dawna poczuła się autentyczycznie szczęśliwa, nie bardzo wiedząc, czemu. Zeskoczyła prosto do wody. Zapomniała o zimie... to był błąd.
- Au. - mruknęła. Zetknięcie z lodem zabolało.
W pobliskich krzakach coś się poruszyło. Lassie odruchowo naprężyła grzbiet, jak się okazało, niepotrzebnie. Z krzaków wylazł jedynie mały, szary szczeniaczek, trzęsąc się.
- Hm... zimno ci? - mruknęła. Malec podskoczył.
- T-tak... I jeść mi sié chce. - wyznał tak szczerze, że i tak zakłopotana suczka przegryzła wargi. Miała jedzenia dla siebie na dwa dni, jeśli weźmie tego uroczego szaraczka, będzie to tylko jeden dzień. Ale już nie umiała go zostawić...
- Chodź. - rzuciła, mimo woli się uśmiechając. - A, i jak masz na imię?
- Raphael.
- Uroczo. - nawet nie zdołała powstrzymać tego słowa. Kurczę, tragedia. Co ten szczeniak z nią zrobi?...
<Marvel? Motaj się <.< >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz