- A co, jeśli nie?- spytałam podejrzliwie. Przyjaciel Bringa, mimo tego optymizmu wydawał mi się podejrzany...Ale nie chcę pokazać, że coś do niego mam...
- Wierz mi. - uśmiechnął się biało czarny border.
- okej...-westchnęłam. W tedy podszedł do nas ten człowiek. Swoją posturą starałam się odzwierciedlić psa. Głowę natomiast ukryłam w sierści Horizona, ukradkiem spoglądając na zbliżającą się do nas postać.
- Horizon, kolego! - mężczyzna pogłaskał psa, a ten uśmiechnął się w jego stronę.
W tedy, ręką powędrowała do mnie. Ja mam się bać? Chyba powinno być na odwrót.
Podniosłam głowę i zobaczyłam jak dłoń gwałtownie się odsuwa, a czlowiek leży na ziemi. Na moim pysku zagościł ledwo widoczny uśmiech.
Wstałam i podeszłam powoli. Ten jeszcze bardziej się cofnął.
Wzrok skierowałam na czarno białego bordera.
- Spokojnie. - uśmiechnął się delikatnie.
Usiadłam więc obok mężczyzny, a ten spojrzał na mnie pytająco. Jednak potem podniósł się i niepewnie mnie pogłaskał. Potem poszło z górki, mimo iż był zdziwiony. Nie dziwię mu się... Zazwyczaj tacy jak ja zabijali ludziom zwierzęta chodowlane.
Jeszcze potem rozmawialiśmy z dla mnie nowo poznanym psem. W sumie, może nie jest taki zły.
Horizon? Wybacz brak weny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz