Widząc wilka atakującego Cathie momentalnie odepchnąłem czarnego, z którym walczyłem i skoczyłem do gardła białemu. Puścił Cathie i zajął się walką ze mną. Byłem jak oszalały, gryzłem, szarpałem, drapałem. Nikt nie ruszy mojej kochanej! Już po chwili cały byłem we krwi, ale wilk odbiegł, pozostawiając mnie silniejszym... Byłem sam kontra trzy wilki. Catherine była cała poraniona, pewnie padała z sił. Warknąłem na wilki wyzywająco. Bury rzucił się na mnie, ja w tym czasie skoczyłem innemu do gardła. Tamten zaatakował mnie od tyłu. Usłyszałem rozrywający uszy pisk. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że dobiega z mojego pyska. Ucichłem momentalnie, ale ból pulsujący po moim ciele był olbrzymi.
- Gabriel! - Usłyszałem wołanie Cathie. Nie... Nie Cathie... Jakiejś innej suczki. Później jeszcze jakiś inny, chyba psi głos, a następnie... Tylko olbrzymi ból... i ciemność...
Ktoś? (Lub Catherine)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz