Myślałam, jak mam to powiedzieć Alfie? W końcu zdecydowałam się na:
- Chyba może tak być... No wiesz, dużo o Tobie myślałam... I zrozumiałam, że teraz może jakoś się uda coś wydukać, a potem tak może nie być...
Usiedliśmy, zatopieni w swoich myślach...
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos psa:
- Pomyślę nad tym... na razie tylko poznawanie!
I znowu usiedliśmy, znów zatopieni w swoich myślach... Nagle zdałam sobie sprawę, że cały dzień siedziałam z Alfą! Czułam się zaszczycona, ale też baaardzo głodna. W końcu nie wytrzymałam: - - Wiesz, Hockey, robię się głodna... idę to Lasu, proszę pójdź ze mną! Ty dotrzesz do nory, a ja Ci przyniosę kolację!
Pies chętnie się zgodził. Już szłam myśląc sobie: "Ciekawa jestem, czy Alfie spodoba się obiad- kolacja..." W końcu po godzinie 19 przyniosłam sarnę z młodym. Pies mrukną głośno:
- Nieźle, nieźle...
Hockey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz