- Patrz, tam są jakieś psy. - zauażyła Verie wskazując łapą w kierunku nieznajomych psów, które tam stały.
- Masz rację. - mruknąłem trochę zły, że to nie ja je zoobaczyłem.
- Idziemy? - zwróciła się do mnie.
- Jak chcesz. - odpowiedziałem.
Vera pobiegła tak szybko, jak mogła po tym śniegu. Ja szedłem wolniej, bo mi się nie chciało. Nagle zobaczyłem taką piękność:
Poszedłem w jej kierunku, a gdy byłem przy niej, ona odezwała się pierwsza.
- Kim jesteś? - spytała.
- Mam na imię... Thes... - byłem w transie miłosnym.
- Thes? - zdziwiła się.
Wtedy przybiegła Verona, która to usłyszała.
- Seth, jaki Thes? To jest Seth, ale chyba mu się coś pomieszało. - powiedziała. Potem pobiegła dalej.
- Tak, ja jestem Seth. - w końcu się odezwałem wpatrując się w nią jak w obrazek.
- A ja Maybe. - odparła.
- Jesteś w jakiejś sforze? Bo jeśli tak, to ja też muszę w niej być. - powiedziałem zakochany.
<Maybe?>
PS Jako że Kaja jest nieobecna, musisz się uzbroić w cierpliwość ;3
Love story! Jak słodko...! <3
OdpowiedzUsuń