Drgnęła zaskoczona, wychodząc ze zboża. To raczej nie był pies, nie, zdecydowanie, to nie pies. Ale czemu on, do licha, warczał? Warknęła ostrzegawczo, zaraz jednak się zreflektowała.
Pewnie po prostu się boi. - pomyślała.
- Vintage jestem. A ty? - spytała niezręcznie.
- Na... Nageezi. - odpowiedziała, jakby odruchowo, zaraz jednak zacisnęła zęby.
Vin pogrzebała chwilę w pamięci. Ciocia, ktoś ze sfory, pradziadek Stefan?
Boże, Vinka, to ktoś ze Sfory albo "bezfirmowiec" błąkający się po terenach. Żeby ją od razu od pradziadków wyzywać? - skarciła się w duchu.
Wzięła głęboki wdech i raz jeszcze przeleciała po wspomnieniach.
- Nie znam cię. - powiedziała.
- Geniusz... - prychnęła Nageezi.
Zacisnęła zęby. Kto ją, u licha, nauczył tak mistrzowsko denerwować?
- Jesteś ze Sfory Psiego Głosu. - odgadła, patrząc na nią z wymuszonym entuzjazmem i spokojem.
Zaczęła się niewyraźnie jąkać, jakby nie wiedząc, co odpowiedzieć na dość proste wszak stwierdzenie Vintage.
- No, ten, tego... No właściwie to...
- Szybciej. - znudzona aussie westchnęła ciężko. - No więc?
<Nageezi? :P >
PS: Raf, to ma tylko 100 słow ;) Zajmij Ty się sobą, naprawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz