Wzrok Ivy napotkał oczy Winnera, który spojrzał na swoją partnerkę. W jej błękitnych oczach dostrzegł strach.
- Co teraz? - wyszeptała borderka.
Pies westchnął cicho.
- Trzeba będzie powiadomić Alfę. - pokręcił głową.
- Ale obecnie nie mamy Alfy. - przypomniała mu suczka. - Nageezi zrezygnowała jakiś czas temu, pamiętasz?
- Ach. No tak, rzeczywiście. - Win zastanowił się przez dłuższą chwilę. Zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo Sfora była w tej chwili osłabiona. Brak Alfy... Co prawda przywódca Watahy Braterskiej Krwi, Sam Sao, od dawna nie żyje, lecz pies był przekonany, że do tego czasu wilki znalazły sobie kogoś nowego i nie było ku temu żadnych wątpliwości.
Dalej. Cała rodzina Bet. Do nich mógł zwrócić się w razie potrzeby, lecz to nie wystarczało. Prince od czasu śmierci Kasumi się nie odzywał, nie mówiąc już o jego szczeniakach.
Świetnie.
- Idziemy do Bet. - zarządził Winner. - Powinniśmy zastać przynajmniej jedną osobę z ich rodziny.
- Ale... ale co z... Catherine? - wydukała Ivy.
Pies zagryzł dolną wargę. Fakt, nie mogli jej tu zostawić.
Z drugiej strony, stać bezczynnie w miejscu, w którym przed chwilą ktoś zabił członkinię sfory, też nie mogli.
- Najpierw trzeba zawiadomić Bety. - stwierdził po namyśle. - Potem tutaj wrócimy.
- Dobrze. - wymamrotała suczka i kiwnęła głową. Ruszyli szybkim krokiem w kierunku Fioletowej Rzeczki, gdzie mieszkali Another i Geris. Śnieg sypał coraz intensywniej, było również wyątkowo zimno. Nic dziwnego, był już prawie środek zimy.
Jak się okazało, gdy dotarli na miejsce, nikogo nie było. Winner zapukał do drzwi jaskini, lecz nikt nie wyszedł, by otworzyć.
Another pewnie jest na patrolu Avendeer, pomyślał wojownik. A Geris zapewne w szpitalu. W końcu pracuje również w nocy...
- Nie ma nikogo? - Ivy zajrzała mu przez 'ramię'.
- Nie. - potrząsnął głową.
- W takim razie co robimy? - spytała borderka.
- Raczej nie powinniśmy przeszkadzać im w wykonywaniu swojej pracy... - wymruczał Win, głośno myśląc. - Ale oni mają szczeniaki... które teraz są już dorosłe. Możemy iść do nich. - zasugerował. - Easy jest obrończynią, więc powinna mnie znać.
- Ale oni są jeszcze bardzo młodzi. - zauważyła Ivy, chociaż nie mogła odmówić rozsądku niektórym z nich.
- W tej chwili nie mamy wyjścia. - powiedział pies. - Easy mieszka na Romantycznej Łące. Chodźmy.
Ivy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz