Wcale nie byłem szczęśliwy, że Frei zostanie (albo nie) betą. Było to na tyle wysokie stanowisko, że pewnie nie widzałbym jej... na dodatek nie mamy alfy, więc beta byłaby jakby alfą. Nie chciałem martwić przyjaciółki.
- Będzie dobrze... na 100%!- uśmiechnąłem się.- W końcu... dałaś radę ze mną się zaprzyjaźnić!
Suczka zaczęła się śmiać. Zrobiłem to samo. Szybko doszliśmy do mojego domu. Frei weszła pierwsza.
- Jesteś zmęczona?- zapytałem.
- Trochę...- odpowiedziała po chwili.
- Jest już wieczór...- westchnąłem. - zaczekaj.
Wybiegłem z jaskini. Udałem się na polowanie. Nagle usłyszałem głośny huk. Myśliwi. Nie wiedziałem co robić. Zaszeleściły wysokie trawy i przede mną stanęły dwa psy myśliwskie.
- O! Kogo my tu mamy?- zaśmiał się jeden.
- Chyba jakiegoś dzikiego kundla!- warknął kolejny.
- Przepraszam was, ale muszę teraz upolować jakiegoś zająca, bo czeka na mnie... emm... pewna... osoba...- dukałem.
- Ach tak... masz rok, nie?- zapytał jeden.
Pokiwałem głową.
- Już go zostawcie! Ma dopiero rok...- krzyknęła suczka rasy collie.
Psy mnie zostawiły.
Szybko złapałem zająca i wróciłem do Frei. Przygotowałem sobie i jej kolację. Szybko zjedliśmy.
- Dobranoc.- szepnąłem.
Frei?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz