Niger zdawał sobie sprawę z tego, że papugi na terenie Sfory Psiego Głosu nie zobaczy. Elanor była wyjątkiem. Roxo musiała ją skądś sprowadzić lub ona sama się tutaj zjawiła. Pies jeszcze nigdy nie widział tych zwierząt, nawet w okolicach jakiegokolwiek sektoru.
Nagle toller doznał olśnienia. Pyskowice! Tam na pewno mógłby zdobyć jakąś papugę! Może ona pocieszyłaby jego przyjaciółkę? Zadowolony ze swojego pomysłu uśmiechnął się szeroko do suczki, która wspominała różne sytuacje związane z Elanor, podobne do tej, w której wystąpił Horizon.
Na początku nie chciał poruszać tematu nowej papugi. Postanowił z tym trochę poczekać. Roxo mogła nie być gotowa na przyjęcie do domu kolejnego zwierzęcia.
Szli przed siebie, aż w końcu dotarli nad Romantyczną Łąkę, niedaleko jaskini Nigera. Pies spojrzał w tamtym kierunku, po czym przeniósł wzrok na Lanne. Na jego pysku zagościł serdeczny uśmiech. Tak bardzo chciał poprawić nastrój suczki.
Śnieg sypał leniwie, zostawiając swe płatki na rudej sierści Nigera.
- Wyglądasz śmiesznie. - stwierdziła aussie, przekręcając głowę w prawą stronę. Podniosła kącik pyska do góry w delikatnym uśmiechu, który bardzo ucieszył tollera. Zamerdał lekko ogonem, a następnie spojrzał w swoje odbicie w lodzie, który pokrył taflę jeziora. Dawniej rudy pies wyglądał teraz tak, jakby ktoś chlusnął w niego białą farbą.
Niger dotknął łapą lodu, a następnie mocniej na niego naparł. Nie pękł. Stanął na nim drugą łapą.
- Co ty robisz? - odezwała się Roxolanne.
- Sprawdzam, że da się po tym ślizgać. - odrzekł pies, jakby wchodzenie na lód na jeziorze było na porządku dziennym. Po chwili stał już na czterech łapach - każdą położoną na lodzie, delikatnie przykrytym białym puchem. Odepchnął się i szybko znalazł się dwa metry dalej. Odwrócił się w stronę swojej przyjaciółki i posłał jej zachęcające spojrzenie.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. - suczka skrzywiła się. - Lepiej stąd złaź, bo... - nie dokończyła. Lód załamał się pod ciężarem psa.
Toller zanurzył się w lodowatej wodzie. Szybko wynurzył się i jak najszybciej mógł wyszedł na brzeg. Podniósł wzrok na aussie, która wpatrywała się w niego, zakrywając pysk łapą. Z trudem tłumiła śmiech, aż w końcu nie wytrzymała.
- T-to n-nie j-jest-t śm-mieszn-ne. - wydusił obrażony Niger.
- Trochę jest. - wyszczerzyła się. Mimo wszystko ten uśmiech ucieszył Młodego Betę. Nie mógł dłużej się dąsać z tego powodu.
- M-mieszkam n-nied-dalek-ko. M-możemy pójść d-do mn-nie, j-jeśli chcesz. - zaproponował, cały się trzęsąc. - Nig-gdy w-więcej. - wymruczał, bardziej do siebie niż do niej. - To jak? - spytał raz jeszcze.
Roxo? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz