Na pysku Easy od razu pojawił się szeroki uśmiech.
- To słodkie. - wymruczała, szczerząc się. Nachyliła się do psa i pocałowała go w nos. Wdrygnęła się, lecz nie z obrzydzenia.
Przed oczami pojawił jej się dzień, kiedy najtrudniej było jej się dogadać z Devo. Podejrzewała, że to właśnie wtedy śnił mu się ich pocałunek. Przez moment zastanowiła się, czy już wtedy nie była w nim zakochana...
Była.
Na pewno była.
Easy ziewnęła, po czym podniosła wzrok na swojego przyjaciela... to znaczy ukochanego. To ostatnie słowo tak dziwnie brzmiało... Devo prawie przez całe jej życie był jej najlepszym przyjacielem.
- Która godzina? - spytała zaspanym głosem.
- Nie wiem. - pies rozerzał się dookoła, jakby gdzieś tutaj odpowiedź na zadane przez suczkę pytanie była napisana gdzieś na ścianie. - W każdym razie musi być już dość późny poranek. - stwierdził po krótkiej chwili namysłu.
Easy kiwnęła lekko głową.
- Okej. Gdzie są wszyscy... - nie zdążyła zaakcentować pytania. Wystarczyło spojrzeć na podłogę, by się tego dowiedzieć. Co dziwne, wśród członków imprezy borderka dostrzegła również Heaven. Nie miała pojęcia, co siostra Devo tuaj robiła. Po chwili zobaczyła również Nigera. Westchnęła cicho i pokręciła głową.
- Co robimy? - Devo jakby czytał w jej myślach. Budzenie wszystkich tu obecnych nie miało sensu.
- Nie wiem. - odparła suczka. Przez 'okno' jaskini wyjrzała na zewnątrz. Całą okolicę zasypał śnieg. Każde drzewo zostało nim przykryte. - Mam pomysł. - uśmiechnęła się tajemniczo, a następnie wybiegła na zewnątrz.
- Easy? - 'brwi' border collie'ego powędrowały wysoko do góry. - Co ty robisz? - Nie odpowiedziała mu. Zamiast tego rzuciła w niego śnieżką. - Ej! - wykrzyknął. Easy zachichotała, lecz po chwili także ona dostała śniegiem w 'twarz'.
Zabawa trwała dość długo. W tym czasie oboje poczuli się tak, jak dawniej, gdy byli jeszcze szczeniętami. I chociaż Easy rzadko bawiła się z innymi w rzucanie śnieżkami, taki sposób spędzania czasu kojarzył jej się z dzieciństwem. Uśmiechnęła się pod nosem na wspomnienie dnia, w którym pierwszy raz zobaczyła Devo.
Cześć. Mam na imię Easy.
Wówczas wydawało jej się, że border będzie kolejną osobą, która zapomni o niej od razu po tym, jak mu się przedstawi. Kto by pomyślał, że zaledwie rok później wyznają sobie miłość?
W tym czasie tak wiele się wydarzyło. Wielokrotne wyprowadzenie szczeniąt ze szkoły z powodu ataku wilków. Poznanie Mizu i Kaze. Zaginięcie Missisipi. Easy nadal była ogromnie wdzięczna Devo za to, że ją odnalazł. Gdyby nie on, jego siostra mogłaby już nigdy nie wrócić na tereny Sfory Psiego Głosu.
Zawiał silniejszy wiatr, a śnieg zaczął padać intensywniej. Sierść Easy była już cała przykryta płatkami białego puchu.
- Wracamy? - zaproponowała cicho.
- Okej. - Devo wzruszył 'ramionami'.
Weszli z powrotem do środka jaskini, która zdaniem Easy była ogromna. Co najmniej dwa razy większa niż jej i Nigera razem wzięte.
Usiedli przy stole, gdzie wcześniej zjedli śniadanie. Plusem tego było to, że to pomieszczenie znajdowało się trochę dalej niż to, w którym odbywała się impreza, więc nikt nie mógł usłyszeć ich rozmów. Tym razem suczka nie miała ochoty na spędzanie czasu z kimś innym. Chciała jak najwięcej przebywać ze swoim ukochanym.
- Pamiętasz, jak wpadłam do wody ze skały przy Stawie Zakochanych? - wybuchła śmiechem, gdy przypomniało jej się to wydarzenie.
- O, tak. - roześmiał się pies. - Potem miałaś karę.
Siedzieli przy stole, wspominając 'dawne czasy'.
Devo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz