W głowie Horizona zamieszkało ostatnio wiele nowych myśli. Jedną z nich były słowa pewnej wilczycy z wrogiego stada, która zaatakowała go w lesie. Miała za zadanie go zabić, a zamiast tego gdy próbowała zacisnąć szczęki na jego gardle, rozpłakała się. Nie chciała tego robić. Pies zachował się w tym wypadku bardzo honorowo. Wybaczył jej i co więcej, wybrał się z nią na spacer i wysłuchał. Drugą rzeczą która namąciła mu w głowie to nieświadomość tego co go czeka. Dlaczego tak nagle jego ojciec postanowił go zawołać do siebie do domu? Czemu też rozkazał mu się spakować i wziąć najpotrzebniejsze rzeczy? Jak zawsze będzie orymus, prawda? Pies westchnął ciężko i przyśpieszył trochę kroku widząc pomiędzy drzewami zarysy swojego dawnego gniazdka. Wszedł do domu.
- Hej, tato. Gdzie mama? - zapytał szybko wchodząc do domu i zrzucając z grzbietu torbę z ekwipunkiem.
- Hej, Mama jest u Another Day. Nie ściągaj bagaży bo zaraz wychodzimy. - oznajmił border i dopiero w tej chwili Rise zauważył, że na grzbiecie swojego ojca spoczywała starannie zapięta torba.
- Tato? - zapytał niepewnie syn - Co to?
- Torba. Chodź, pomogę Ci zapiąć twoją.
- Nie rozumiem. - owczarek szukał wyjaśnienia stojąc z torbą którą zakładał na niego jego ojciec.
- Mam wolny cały tydzień. Tobie też to załatwiłem. Idziemy w pole. - pies wypowiedział to z takim tajemniczym błyskiem w oku, że Bring poruszył się nieznacznie speszony.
- Ale jak to? Znaczy ,że my..
- Ty i ja, cały tydzień, odcięci od cywilizacji robimy obóz po bardziej zapuszczonych terenach sfory.
- Ale tato. - jęknął żałośnie. - Ja mam dużo spraw na głowie.. - przekrzywił się, a border spojrzał na niego groźnie.
- Jakie? Do pracy nie musisz iść.
- Ale jest zima. Ja nie mogę..
- Dwunasta. - okrzyknął wesoło - Idziemy!
Alex? Znaczy.. tato? :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz