Horizon zostawił swojego tatę i Futurę razem. Mocno zastanawiał się nad tym, czy coś go z nią nie łączy tak, jak zastanawiał się nad "przyjaźnią" Green Day i Vincentego, jednak tam sprawa była jasna. Vini z jego mamą przyjaźnili się odkąd ona dołączyła do sfory i nigdy nic pomiędzy nimi nie zaiskrzyło zwłaszcza, że Greenie nie zdradziłaby NIGDY Alex'a. Futura była dla Bring'a zagadką, której rozwiązanie stało na równi z przeobrażeniem się w Sherlock'a Holmes'a. Postanowił się tym nie przejmować póki nie ma jeszcze czym, chociaż było mu żal jego mamy. Od ostatniego czasu stał się "tym dobrym" i bał się zrobić cokolwiek co świadczyłoby o jego dawnej postaci. Wrócił do swojej pustej jaskini i rozpakował się. Postanowił pójść do Mizu, która cały czas błądziła po jego umyśle. Poszedł lasem wśród starych sosen. Z dala zauważył białego jelenia. Usiadł na chwilę i zaczął go obserwować. Widział takiego po raz pierwszy w życiu, a gdyby go upolował, byłby znany w całej sforze nie tylko ze swojego charakteru, ale też z niezwyciężonego łowcy. Pies ku zdziwieniu nawet swoim wstał i poszedł dalej. Gdy wychylił się zza pagórka jego oczom ukazał się przerażający widok. Nad zwijającym się z bólu przyrodni bratem stała wielka, czarna bestia. Horizon upuścił koszyk, który trzymał w pysku i niewiele myśląc rzucił się na wilka. Basior z początku oszołomiony nagłym atakiem zaczął się rozglądać i obijać o drzewa chcąc zrzucić oprawcę z barków, jednak owczarek nie puszczał ani trochę. Bring wyciągnął ze swojej sakwy nóż i wbił go w szyję bestii, która wykrwawiła się na miejscu. Pies z przerażeniem patrzył na jego śmierć. Zabijanie było dla niego ostatecznością, której niekiedy nie mógł znieść. Podbiegł szybko do Rafaella.
- Nic Ci nie jest? - krzyknął.
- Nie.. Ekhe, ekhe... Ale Heaven. Porwał ją drugi wilk i pobiegł w stronę jeziora. - wykrztusił ocierając łapką gardło. - Horizon słysząc to popatrzył z niepewnością na brata i ruszył w pogoń za siostrą.
Heaven?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz