Siedziałam w szpitalu. Miałam wielką ochotę spotkać się z tatą. Dawno z nim nie rozmawiałam, ponieważ on dużo pracuje, a ja staram się poświęcać jak największej uwadze śpiewaniu. Dziś nastał przełom i w końcu go odwiedziłam.
Czekałam na tatę przed jego gabinetem. Miał jeszcze jednego pacjenta, który był ranny w wyniku kolejnego ataku wilków. Minęło 10 minut i border z pacjentem wyszedł z sali. Gdy nieznajomy mi pies odszedł, Alex przywitał się ze mną i mocno przytulił.
- Oj, jak dawno Cię nie wiedziałem. Co u Ciebie? - zapytał.
Zaczęłam mu opowiadać, co się dzieje u mnie w pracy i ile już miałam występów. Tata był doskonałym słuchaczem.
Nagle usłyszeliśmy krzyki młodej suczki. Lekarz popędził w jej stronę, a ja za nim. Suczka trzymała mojego przyrodniego brata - Rafaello. Był osłabiony. Jego widok, w takim stanie przeraził mnie.
- Trochę czasu minęło, odkąd zemdlał... Jestem kilka dni tutaj i nie wiedziałam, gdzie jest szpital. - mówiła nieznajoma.
Alex bez słowa zaniósł Rafa do swojego gabinetu.
Po godzinie, tata pozwolił mi i Grace wejść do jego gabinetu i zobaczyć, co się dzieje z Rafem. Obie weszłyśmy do środka. Mój brat spokojnie leżał. Wyglądał, jakby spał.
Trochę tęskniłam, za czasami, kiedy miałam do niego stuprocentowe zaufanie. A teraz, odkąd zagraliśmy o to polowanie... Łza zakręciła mi się w oku.
Usiadłam obok Rafa.
- Raf... Zdrowiej. Proszę, już teraz musisz opiekować się swoją przyjaciółką... - szeptałam.
Po kilku sekundach mój brat zaczął otwierać oczy, a ja poczułam ulgę.
- H-Heaven? To ty? - próbował wstać, jednak ja go zatrzymałam.
- Nie wstawaj. Musisz odpoczywać. - powiedziałam.
Obok nas znalazła się nieznajoma, która zaczęła rozmawiać z Rafem. Postanowiłam zostawić ich samych. Kiedy nie patrzyli, wyszłam z gabinetu mojego taty.
Rafaello?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz