Wojna... walka... wojna... walka... bitwa... wilki... Frei?- myśli te nie chciały mnie opuścić- Ale co z Frei? Czy ona żyje, matko?! Co jeżeli nie?- nie mogłem zasnąć, a gdy mi się to udało... śniła mi się bitwa. Było wcześnie. Frei wraz z jakąś suczką miały zająć się wilkami. Tamta jedna rzuciła się na białego, ale moja przyjaciółka dużym czarny... był od niej conajmniej trzy razy więkrzy! Freiheit była bez szans i... została przez niego powalona. Nie mogłem śnić dalej. Wybiegłem z jaskini. Prosto do miejsca walki. Stanąłem jak wryty... widok był straszny. Moja przyjaciółka stoczyła się z kamiennej góry. Potem czarny basior skoczył i rzucił nią o drzewo. Sosna lekko się zakołysała. Nie miałem czasu zwlekać. Wbiegłem na pole bitwy. Słyszałem krzyki " Co on robi?", "Wariat!?"... nie zwracałem na nie uwagi pędziłem co sił w 'nogach'. Byłem blisko wilka. Wysunąłem pazury, łapy i... skoczyłem. Wilk spadł z urwiska. Jeszcze żył, ale nie miałem na niego czasu. Podbiegłem do krwawiącej suczki. Frei... nagle jeden z tych co krzyczeli zbiegł na dół.
- Mogło ci się coś stać!- krzyknął.
- Tak, wiem... nie stało jednak nic mnie tylko mojej przyjaciółce!- warknąłem- teraz pozwól, że ją zabiorę do medyka i mnie już nie zobaczysz...
Zanim ten zdążył odpowiedzieć, ja już sobie odeszłem. Po kilku minutach szybkiego biegu, byłem przed jaskinią lekarza. Wparowałem do niej.
- Rafaello?- usłyszałem głos Alex'a.
- Tak, szybko musisz ją zabrać, tato!- krzyknąłem.
Do 'sali' wszedł Geris.
- Freiheit?- zdziwił się samiec Beta.
- Walka z trzy razy więkrzym basiorem od niej samej, nie zrobiła nic dobrego...- westchnąłem.
Beta kiwnął głową i szybko ją zabrał. Czekałem, czekałem, czekałem... stres był coraz więkrzy. Przypomniało mi się jak to było, gdy cała szyja mi krwawiła i postawiłem się na miejscu rodzeństwa, które siedziało w jaskini i bało się, że umrę. Było tak dwa razy... z sali wyczedł ojciec Frei. Był lekko uśmiechnięty.
- I co? Żyje?!- zapytałem przejęty.
- Żyje...- westchnął.- Mam dwie wiadomości, dobrą i złą.
- Dobrze, już słucham...- uśmiech pojawił się na moim pysku.
Frei? Tylko nie uśmiercaj Frei! xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz