sobota, 19 grudnia 2015

Od Roxolanne C.D. Nigera

Po chwili ciszy rozległ się strzał przeszywający uszy psów.
- Jednak jeszcze nie poszli. - oznajmił Niger.
- No co Ty nie powiesz? - Roxo spojrzała na niego dziwnie i uśmiechnęła się sarkastycznie wywołując na pysku psa szczery uśmiech.
- Wygląda na to, że jeszcze tu sobie posiedzimy. Jesteś głodna?
- Jak wilk.
- No to chodź. - zaprosił suczkę do stołu i powędrował w stronę wyjścia zasłoniętego kamienną szafką, a następnie szybko zakręcił do kuchni. -Królik,czy sarna?
- Poproszę cokolwiek.
- Jak chcesz, chociaż wiem, że wolisz królika. - odpowiedział pies z błyskiem w oku i podał suczce jedzenie.
- Dziękuję i smacznego. - zachichotała zabierając się za jedzenie.


***2 godziny od ostatniego wystrzału***


- Nie czuję już ich zapachu. Chyba zrezygnowali.
- Albo zdobyli co chcieli i wrócili do Pyskowic.
- Idziemy? - Lanne poderwała się i podeszła do zabarykadowanych drzwi.
- No nie wiem..
- Oj weź.. - spojrzała na niego szczenięcym wzrokiem.
- W końcu musimy iść do szpitala... - przekręcił oczyma i zaczął odsuwać stół. Gdy tylko otworzyli drzwi, do środka naleciało mnóstwo śniegu. Znajdowali się pod grubą jego warstwą zakopani tak jakby żywcem.
- Uda nam się wyjść? - zwątpiła Roxo.
- Musimy i mam nadzieję, że tak. - toller wzruszył ramionami i zaczął przekopywać się przez biały puch, a aussie odgarniała go dalej. Jakieś półtora metra później byli na zewnątrz.
- Zima stulecia.- stwierdził. - W powietrzu unosił się zapach krwi, ale na szczęście nie dało się w nim wyczuć krwi któregoś z członków sfory. Już po chwili przyjaciele mknęli pomiędzy drzewami aby dotrzeć do szpitala.

Niger? Przepraszam Cię bardzo bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz