To co wydarzyło się przy zachodzie słońca nie było na prawdę. Był to sen April.
***
- No i właśnie wtedy podajemy łapę. - wytłumaczył dziwnie patrzącym się na niego i siedzącym w ławkach szczeniakom. - Na dziś to wszystko. Jutro będziecie pracować w parach. Przerwa! - wykrzyknął i z uśmiechem wyprowadził maluchy z jaskini. wiedział, że to czego ich uczy jest dla takich małych szczeniąt nudne, ale nie miał wyboru. Za wszelką cenę starał się urozmaicić im lekcje.
Gdy wyszli na zewnątrz, oparta o dąb stała znajoma suczka, uśmiechając się podejrzanie.
- April, hej. - pies uśmiechnął się.
- Vini, co tam u Ciebie? Muszę Ci o czymś powiedzieć. - oznajmiła lekko się rumieniąc, ale ze śmiertelną powagą. Pies wyczuł to.
- Co się stało? - zapytał nie udając zaskoczenia
- Przejdziemy się?
- Okay. Chodźmy. - uśmiechnął się. April nie wiedziała czy opowiedzieć mu o jej śnie. Przecież to może wszystko zepsuć. Zakochała się w nim, a w śnie on zakochał się w niej. Całowali się... ale to był tylko sen. Nierealistyczny zwłaszcza. Poszli w stronę łąki i zaczęli spacerować po polu pszenicy.
- Mów. - rozkazał ciepłym ale stanowczym i troskliwym głosem.
- Miałam sen. - wydukała, a jej przekonanie co do tego, żeby opowiedzieć go psu malało z każdą sekundą.
April? Pociągnij trochę temat. Napisaliśmy ledwo kilka opowiadań, a już są razem? :v Nie do przyjęcia :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz