Jej oczy były zapełnione szczęściem i miłością. Jego zresztą również.
Uśmiechnęła się w jego stronę. Devo odwzajemnił uśmiech suczki. Zbliżył się do niej tak blisko, że słyszał bicie jej serca. Biło tak samo, jak jego. Bardzo szybko.
Chociaż wszyscy uczestnicy imprezy w jego i Horizonie domu obserwowali, co się działo między Easy a borderem, wydawało mu się, że są zupełnie sami. Nawet nie zauważył, kiedy jego brat zaprowadził wszystkie psy z powrotem do domku.
- Zakochałem się w Tobie. Do szaleństwa. I żadna obietnica tego nie zmieni. - szepnął do niej.
Borderka zarumieniła się. Taka odpowiedź Devo wystarczała w zupełności. Dobrze wiedział, co czuła do niego jego najlepsza przyjaciółka.
Słońce zaczęło zachodzić. Oboje przenieśli wzrok na zjawisko. Easy złapała bordera za rękę, ponownie się uśmiechając. Devo odwzajemnił ten gest. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, gdyż do końca dnia był przy swojej ukochanej.
Otworzył oczy. Wtulona w niego spała Easy. Devo w głowie szukał informacji, co zrobił z suczką, gdy słońce zeszło. Prawdopodobnie poszli spać.
Rozejrzał się. Byli w ogrodzie, tuż przy drzwiach do domu, okryci... śniegiem. Pies zdziwił się, ponieważ nie czuł wcale zimna.
"Pewnie spadnął w nocy." - pomyślał i czekał cierpliwie, aż jego ukochana otworzy oczy.
Nie musiał długo czekać. Kiedy Easy to zrobiła, uśmiechnął się do niej i powiedział:
- Dzień dobry, księżniczko.
- Księżniczko, mówisz. - zaśmiała się i delikatnie go pocałowała.
Ten znów poczuł się w niebie, jak wtedy, kiedy przekroczył barierę, która dzieliła ich ponad rok.
Razem wyszli z śniegu i wkroczyli do domu. Wszędzie spali imprezowicze, w tym o dziwo Heaven. Od większości z nich czuć było alkohol, jednak to nie przeszkadzało dwójce. Przez chwilę border zastanawiał się, gdzie jest Horizon, aż w końcu uświadomił sobie, że pewnie spędził noc z którąś z suczek. Normalnie pewnie zastanawiałby się, jak on wybrał tą jedną z kilkunastu, ale w tej chwili go to nie obchodziło. Teraz ważna była dla niego ta jedyna - Easy.
To ona zmieniła bordera. Nie był już tym flirciarzem, jak jego brat. Teraz? Po uszy zakochany w swojej najlepszej przyjaciółce. Zresztą już kochał się w niej jako szczeniak.
Życzył z całego serca swojemu bratu, żeby również miał swoją wybrankę, taką, która roztopiłaby jego lodowate serce i została z nim do końca jego dni.
Wyciągnął ze spiżarni duży kawał jelenia i położył go na stole. Usiadł obok suczki i zaczęli posiłek.
Podczas śniadania dużo rozmawiali. Wspominali swoje przeżycia, od poznania się do tego wieczoru, kiedy złamali tą obietnicę.
- Wiesz czemu tamtego dnia byłem tak nieśmiały? - zapytał, wspominając dzień ze snem, kiedy ją pocałował.
Sen jemu, jako szczeniakowi strasznie się nie podobał. Jednak teraz mile go wspominał i traktował jak wizję jego wielkich uczuć do Easy.
- Dlaczego? - zapytała zaciekawiona.
- Już wtedy coś do Ciebie czułem. Śniłaś mi się, a raczej my. Byliśmy już dorośli. Pocałowaliśmy się. Tamten sen był jak wizja. - zwierzył się.
Easy? ^^
- Zakochałem się w Tobie. Do szaleństwa. I żadna obietnica tego nie zmieni. - szepnął do niej.
Borderka zarumieniła się. Taka odpowiedź Devo wystarczała w zupełności. Dobrze wiedział, co czuła do niego jego najlepsza przyjaciółka.
Słońce zaczęło zachodzić. Oboje przenieśli wzrok na zjawisko. Easy złapała bordera za rękę, ponownie się uśmiechając. Devo odwzajemnił ten gest. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, gdyż do końca dnia był przy swojej ukochanej.
Otworzył oczy. Wtulona w niego spała Easy. Devo w głowie szukał informacji, co zrobił z suczką, gdy słońce zeszło. Prawdopodobnie poszli spać.
Rozejrzał się. Byli w ogrodzie, tuż przy drzwiach do domu, okryci... śniegiem. Pies zdziwił się, ponieważ nie czuł wcale zimna.
"Pewnie spadnął w nocy." - pomyślał i czekał cierpliwie, aż jego ukochana otworzy oczy.
Nie musiał długo czekać. Kiedy Easy to zrobiła, uśmiechnął się do niej i powiedział:
- Dzień dobry, księżniczko.
- Księżniczko, mówisz. - zaśmiała się i delikatnie go pocałowała.
Ten znów poczuł się w niebie, jak wtedy, kiedy przekroczył barierę, która dzieliła ich ponad rok.
Razem wyszli z śniegu i wkroczyli do domu. Wszędzie spali imprezowicze, w tym o dziwo Heaven. Od większości z nich czuć było alkohol, jednak to nie przeszkadzało dwójce. Przez chwilę border zastanawiał się, gdzie jest Horizon, aż w końcu uświadomił sobie, że pewnie spędził noc z którąś z suczek. Normalnie pewnie zastanawiałby się, jak on wybrał tą jedną z kilkunastu, ale w tej chwili go to nie obchodziło. Teraz ważna była dla niego ta jedyna - Easy.
To ona zmieniła bordera. Nie był już tym flirciarzem, jak jego brat. Teraz? Po uszy zakochany w swojej najlepszej przyjaciółce. Zresztą już kochał się w niej jako szczeniak.
Życzył z całego serca swojemu bratu, żeby również miał swoją wybrankę, taką, która roztopiłaby jego lodowate serce i została z nim do końca jego dni.
Wyciągnął ze spiżarni duży kawał jelenia i położył go na stole. Usiadł obok suczki i zaczęli posiłek.
Podczas śniadania dużo rozmawiali. Wspominali swoje przeżycia, od poznania się do tego wieczoru, kiedy złamali tą obietnicę.
- Wiesz czemu tamtego dnia byłem tak nieśmiały? - zapytał, wspominając dzień ze snem, kiedy ją pocałował.
Sen jemu, jako szczeniakowi strasznie się nie podobał. Jednak teraz mile go wspominał i traktował jak wizję jego wielkich uczuć do Easy.
- Dlaczego? - zapytała zaciekawiona.
- Już wtedy coś do Ciebie czułem. Śniłaś mi się, a raczej my. Byliśmy już dorośli. Pocałowaliśmy się. Tamten sen był jak wizja. - zwierzył się.
Easy? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz