- April...? - spytała Vini.
Wymruczała coś w odpowiedzi.
- Śpisz? - spojrzał na nią.
- Nie - odparła i otworzyła oczy. - Czemu pytasz?
Wzruszył ramionami.
- Nie, nic. Tak jakoś.
Patrzyli przez chwilę na siebie, a potem, nie do końca wiadomo, jak to się stało, ale nagle zaczęli się całować. Przez głowę April nale przepłynęło naraz sto myśli, a potem nagle wszystko uciekło, jakby nagle jej umysł został opróżniony ze wszelkich odczuć. Nie potrafiła myśleć o niczym innym tylko o psie siedzącym tak blisko niej. Ale nagle jedna myśl przebiła się przez tą mglistą zasłonę słodkiego zapomnienia: nie dość, że nigdy nie miałam przyjaciela, to nigdy się nie zakochałam. A teraz wiem, co to znaczy i jedno i drugie.
Vini? Strasznie mi przykro, że tyle to trwało :C Ale mam nadzieję, że opowiadanie w miarę się udało^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz