- Coś się stało? - ziewnęła patrząc prosto w moje oczy.
- Nie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - zapewniłem
- Co chciała matka Mumtaz w naszym domu? - zmarszczyła brwi.
Wiedziałem, że Kathie bardzo ją denerwowała. Z resztą nie dziwię się. Może ją bardzo irytować nie tyle z charakteru, co z roli jaką pełni w naszym harmonijnym życiu.
- Ustalaliśmy... szczegóły.? - szukałem odpowiedniego słowa. - Mumtaz będzie do nas niekiedy przychodzić. Tak po prostu. Sama. Bez matki. Niekiedy będzie tu spała, bądź jadła z nami obiad.. O ile ty nie będziesz miała nic przeciwko.. Nie mogę działać wbrew tobie.
- Nie mam. O ile będzie to w granicach rozsądku.. Jesteś jej to winny. Nie możesz odbierać jej ojca, więc tak będzie najlepiej. - uśmiechnęła się lekko, a mi spadł kamień z serca. Nie czekając dłużej pocałowałem ją z ulgą.
- Kocham Cię, Yvette. Chodź. - złapałem ją za kołnierz.
- Gdzie?
- Do Parku Greckiego Zielonego Dnia. Coś ci się należy. - mruknąłem z błyskiem w oku.
W Parku latem roiło się od kwiatów. Ptaki śpiewały jednym chórem. Ciepła woda.. Obok wodospadu, pod wielkim drzewem rozścielony był duży koc. Koszyk, zastawa, świeży posiłek.. a nad uroczym zakątkiem, na koronach jabłoni widniał napis
Wszystkiego Najlepszego!
- Wszystkiego najlepszego, Nuti, z okazji Twoich trzecich urodzin. - uśmiechnąłem się wyciągając zza krzaczka bukiet kolorowych kwiatów i wręczając go waderze.
Yvette tylko otworzyła szeroko oczy niepewnie odbierając kwiaty.
- Skąd wiedziałeś, że to dzisiaj? -popatrzyła na mnie. - Nawet ja zapomniałam..
- Będziesz tak stać i rozmyślać nad sensem istnienia, czy w końcu mnie przytulisz? - uśmiech nie znikał z mojego pyska. Uniosłem brew wyciągając łapy.
Czekał na nią jeszcze prezent.
Nutiś? :3 Rozpoczynamy? B)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz