- Jeny.. Jakie powietrze.. - westchnęłam
- Jakie? - poczułam na sobie wzrok psa
- Inne. - uśmiechnęłam się lekko w jego stronę. Odczuwałam ogromną ulgę. Nie miałam w życiu zaplanowanych szczególnie wycieczek po górach, a tu proszę. Niemalże ponad moje siły. Czy psy mają zakwasy? Bynajmniej ja, nigdy nie miałam, a teraz chyba się ich nabawiłam..
- Ładnie tu. - rozejrzałam się dookoła.
- Zmęczona? - myślę, że Aaron raczej stwierdził, niż zapytał.
- Jeszcze się pytasz.. -zaśmiałam się padając na skałę jak mokry, bezwładny worek z mąką.
- Przynajmniej schudniemy.
- Czy ty sugerujesz mi, że jestem gruba? - uniosłam brew patrząc groźnie na jego roześmiane oblicze.
- Jesteś szczupła, Kelpie. I na dodatek krótkowłosa.
- Moje żebra są ok. Nic do nich nie mam. - przymknęłam na chwilę oczy.
Odpoczynek. Nareszcie tak długo wyczekiwany odpoczynek. Ludzie męczą się tak, jak ja w tym momencie, gdy robią... co to było.. zamba? zimba? zumba? Tak. Chyba zumba. Jeny.. Ci to nie mają co robić.. Tabaty jakieś... Brzmi jak tortury. To tak jak nazwać coś dobrego TOFU. No mądre. Pf.
Nawet nie pamiętam kiedy powieki zrobiły się na prawdę ciężkie i zasnęłam. Gdy się obudziłam, nie wiedziałam początkowo gdzie jestem.
- Aaron? - zawyłam ziewając, po czym mój łeb znów stał się ciężki i wylądował na przednich łapach. Podniosłam wzrok i ogarnęłam panoramę szczytu góry. Mój nos mówił mi, że najsilniejszy zapach psa znajduje się na północ ode mnie. W miejscu, gdzie widoczna była mgła, a oporócz niej.. właściwie nic.
- Aaroo.. Jesteś tam? - przeciągnęłam ostatnią sylabę imienia półwilka i zaczęłam iść w kierunku mgły, a widoczność zmniejszała się coraz bardziej. Mniej więcej metr w przód i coraz mniej. W pewnym momencie usłyszałam czyiś głos.
- Stój! Stoisz nad przepaścią!
Aaroo? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz