piątek, 21 lipca 2017

Od Monday'a C.D. historii Nageezi

Ćwierkanie ptaków towarzyszyło mi. zobaczyłem dosyć wysoką skałę. Był zachód słońca. Pierwszy raz od dosyć dawna wyszedłem na taką piękną łąkę. Wspiąłęm się na skałę i zacząłem oglądać zachodzące słońce. Słońce już zaszło i księżyc wisiał na niebie. Zawyłem. Do matki,ojca,siostry,wszystkich psów czujących się jak on. Znalazłem w skale małą jaskinię. Wszedłem tam i zasnąłem
<<Later>>
Był ranek. Wyszedłem i poszedłem dalej. Zobaczyłem psa...wilka... Niewiem. Kogoś z rodziny psowatych. Przybrał pozę bojową.
- Hej! Ja nic nie chcę ci zrobić!
Zacząłem
- Witaj. Jak ci mówić?
- Monday. Ewentualnie Mon lub Day.
- Nagezzi. A w ogóle należysz do Sfory?
- Eh. Nie. A tu jest jakaś sfora?
- Tak,Sfora Psiego Głosu. Może chcesz dołączyć?
- Z wielką chęcią. Właśnie poszukuję azylu.
Całą drogę przegadaliśmy. Nagezzi była dosyć wredna. Wepchnęła mnie do wody a ja ją pociągnąłem za sobą. Później zaczęliśmy się chlapać. Łapy mnie bolały a ona nic! Wkurzyłem się i tak ją chlapałem aż się poddała.
- Zaraz mi chyba łapy odpadną. Znam cię nawet nie jeden dzień a już cię polubiłem.
Wydyszałem. Chociaż nie wiem czy się zaprzyjaźnimy jak będzie mi tak robić. Po półgodzinnym odpoczynku ruszyliśmy dalej.
Oprowadziła mnie po terenach. Postanowiłem zamieszkać przy wodzie chociaż było to ryzykowne bo Nagezzi mogła być za moim domem i jak bym wychodził znowu mogła by się rozpętać wojna na chlapanie. Potem pokazała mi jej dom. Był bardzo ładny. Spałem u niej bo było już dosyć późno. Najwięcej czasu zajęło oglądanie terenów i wybieranie miejsca zamieszkania. Nie umiałem zasnąć. Chciałem iść do mojego nowego domu. Wadera mnie zatrzymała. Zanąłem dopiero nad rankiem...

<<Nageezi?>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz