Ares nadal stał w miejscu. Po jego 'policzku' stoczyła się pojedyncza łza, kiedy zobaczył, że znów mu nie wyszło.
- Arrow, wróć do mnie. - powiedział w przestrzeń.
Myśli biegały po nim, zaniepokojone tak samo jak on. Dopiero po kilku minutach kontaktował na tyle, by poskładać fakty do kupy. Suczka, która zabrała Arrow, to chyba Roxolanne. Psychoterapeutka, pewnie jej najbliższa przyjaciółka. No tak, przecież Arr potrzebowała pomocy po ostatnim zajściu. Czemu ją wzięła, już się domyślał. Tknięty nagłą myślą, pognał do domu.
Chwycił karteczkę papieru, na której nabazgrał, że przeprasza za wszystko, co kiedykolwiek zrobił nie tak, i zawsze może do niego przyjść.
Starałem się. Wiesz, gdzie mnie szukać, chociaż wiem, że z tego nie skorzystasz. Żegaj, sensie mojego życia.'' - tak wyglądała ostatnia linijka.
Pognał jak szalony pod drzwi, które - jak przypuszczał - należały do psychoterapeutki. Ostrożnie położył pod nimi karteczkę, przygwoździwszy ją kamieniem do ziemi. Odszedł, co kilka kroków oglądając się za siebie. W końcu nie wytrzymał i ułożył się wygodnie w krzakach, z których miał widok na interesujące go drzwi.
Ponad godzinę później, kiedy już prawie zrezygnował, dobiegła go głośna wymiana zdań. Po chwili uslyszał trzask otwieranych drzwi.
<Arrow? To w końcu kim ty zostałaś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz