***
Była noc. Tym razem Rafaello przygotował większą kolację nić zwykle. Zrobił sałatkę, upolował królika i przyrządził go starannie. Cały dzień wydawał się niezwykle magiczny... kiedy pies robił kolację, Ona wyszła, aby delektować się pięknem nieba. Wymknęła się cichutko z jaskini Rafaello i szła nad strumyk, nucąc piosenkę. Usiadła na brzegu i włożyła łapy do chłodnawej, o tej porze <noc>, wody. Sunia kołysała łapkami w wodzie, aby rozmyć odbicie księżyca. Pełnia. Wyobraziła sobie, że w tej chwili znajduje się na tym pięknym niebie. Może przeskakiwać z gwiazdy na gwiazdę, ale po jej dotknięciu, każda- wygasa. Zadaje sobie pytanie, czy zgasiłaby jedyne światła nieba, czy też zrezygnowała z własnej przyjemności i uratowałaby świat. Nie wie. Chociaż niebo ją przyciągało, chciała mieć je na wyciągnięcie łapy... zdobyć gwiazdę... złapać jej światło i zamknąć w słoiku. Tymczasem Rafaello skończył przygotowywanie posiłku. Ustawił na stole dwie wazy z pieczeniami. W jednej był królik, w drugiej zaś udo sarny. Zapowiadała się wspaniała uczta. Do tego polał wszystko sosem mięsnym, a obok postawił sałatki. Pozostało mu czekać na partnerkę. Na szczęście zjawiła się bardzo szybko i usiadła przy stoliku. Rafaello nałożył mięso i zabrał się za jedzenie.Kiedy oboje byli już objedzeni, pies zmył brud z naczyń, a następnie zabrał partnerkę na krótki, nocny spacer. Szli alejkami, a piękny księżyc oświetlał im drogę. Nie był to może spacer wyjątkowo romantyczny, ale najzwyklejszy, na jaki czasem chodzili... był jednak taki wyjątkowy, bo zakańczał jeden z najpiękniejszych dni w ich życiu.
Po przyjemnym przewietrzeniu się, wrócili do jaskini i zaczęli szykować się do łóżka. Tym razem Rafaello wyjątkowo położył się razem z Frei. Objął ją łapami i pocałował.
<Freicik? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz